Porzucony dziecięcy wózek

i

Autor: Getty Images Porzucony dziecięcy wózek może być próbą oszustwa

AKT OSKARŻENIA

Potrącił przechodzącą „przez pasy” nianię z dzieckiem. 31-latek odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci

2024-01-17 14:09

Tragiczny finał miało potrącenie przez kierowcę dostawczaka przechodzącej przez przejście dla pieszych niani, która prowadziła wózek z 2-letnim dzieckiem. Poszkodowana kobieta zmarła w szpitalu po kilku dniach od zdarzenia. Teraz do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko 31-latkowi. Mężczyzna został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci.

Tragedia na przejściu dla pieszych w Lublinie

Do wypadku doszło 15 lutego ub. r. na drodze osiedlowej przy ul. Szeligowskiego w Lublinie. Według śledczych, samochód dostawczy potrącił na przejściu dla pieszych kobietę - nianię wiozącą w wózku 2-letnie dziecko. Kobieta zmarła po 10 dniach w szpitalu. Dziecku nic się nie stało.

Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ oskarżyła 31-letniego Grzegorza M. o nieumyślne spowodowanie śmiertelnego wypadku. Z ustaleń śledczych wynika, że podczas cofania nie zachował szczególnej ostrożności, nienależycie obserwował, co dzieje się za autem, a w szczególności znajdujące się tam oznakowane przejście dla pieszych.

„Wskutek czego doprowadził do potrącenia z następstwem upadku i uderzeniem o otwarte podłoże (…) pokrzywdzonej, która prowadziła wózek z dzieckiem. W wyniku czego (kobieta - PAP) doznała licznych, ciężkich obrażeń ośrodkowego układu nerwowego, które skutkowały jej zgonem w dniu 25 lutego 2023 r.” – podano w akcie oskarżenia.

Wepchnął przechodnia pod autobus. Dramat w Lublinie

Prokuratura przyjęła, że kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia przed uniknięciem odpowiedzialności karnej, poprzez „znaczne utrudnienie ustalenia okoliczności zdarzenia oraz jego stanu psychofizycznego w chwili zdarzenia”.

Mężczyzna nie przyznaje się do winy

W trakcie śledztwa podejrzany nie przyznawał się do zarzucanego mu czynu. Wyjaśniał, że uderzył w gumowy słupek przy drodze i był jedynie świadkiem upadku kobiety, która - według niego - miała zasłabnąć. Nie przyznał się także do ucieczki z miejsca wypadku wyjaśniając, że opuścił je pół godziny od odjazdu karetki, a później wraz z pasażerem sami zgłosili się na policję złożyć zeznania jako świadkowie, „bo nie chcieli mieć problemów”.

Oskarżonemu grozi do 12 lat więzienia. Terminu rozprawy jeszcze nie wyznaczono.

Zobacz także: Porsche wjechało w żłobek w Lublinie. Bo kierująca pomyliła gaz z hamulcem