policja

i

Autor: pixabay

Mężczyzna zadzwonił i powiedział, że jest gdzieś w lesie i nie może wstać. O włos od tragedii

2023-03-13 11:53

Był niedzielny wieczór, kiedy zaginięcie 57-letniego mężczyzny zgłosiła na policji jego siostra. Stało się to po dramatycznym telefonie, w którym przyznał, że nie wie dokładnie, w którym miejscu jest, ale nie może stanąć na nogi.

Mieszkanka gm. Bełżec zaniepokoiła się, bo brat długo nie wracał od znajomego. Dowiedziała się też, że mężczyzna w drodze powrotnej rozmawiał z kolegą i powiedział mu o kłopotliwej sytuacji. Kiedy rozmowa dobiegła końca, telefon 57-latka przestał być aktywny.

Jego siostra przekazała informacje policji, dodając, że brat jest chory na serce.

Poszukiwania zaczęły się od razu. Wizerunek mężczyzny przekazano patrolom zaangażowanym w poszukiwania, którzy sprawdzali adresy i miejsca, gdzie zaginiony mógł przebywać.

Podczas poszukiwań uwagę policjantów z tomaszowskiej drogówki przykuła przygarbiona sylwetka mężczyzny stojącego na poboczu. Okazał się nim zaginiony 57-latek. Miał przemoczone ubranie i oznaki hipotermii. Mundurowi wezwali załogę karetki pogotowia, która zabrała go do szpitala.

Kradł sprzęt i zastawiał go w lombardach. Teraz policja szuka osób, którym zginęły przedmioty