zdj. Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Lublinie

i

Autor: Mateusz Kasiak

Leczenie w czasie remontu, czyli jak operować w hałasie. Lublin potrafi i musi

2021-12-01 13:43

Do rodziców dołączają lekarze i alarmują – w czasie remontu nie powinno się leczyć dzieci. Dodatkowo, szpital ma być przepełniony, jest zimno, wilgotno i głośno. Tak leczy się w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Lublinie. Powodem źle prowadzony remont oraz kłopoty kadrowe innych placówek w regionie.

Decyzje o remoncie służą polepszeniu warunków sanitarnych i medycznych – czytamy w oświadczeniu szpitala. - To oczywiste, ale ktoś te decyzje podjął. Remont w takim kształcie nie powinien być prowadzony – mówi nam jeden z lekarzy.

- Przeszkadza mi wszystko. Hałas, brud, kurz, zimno. To wpływa oczywiście niekorzystnie na opiekę nad pacjentami, na nasz komfort pracy. Taniej byłoby postawić nowy budynek. Pediatria z prawdziwego zdarzenia na to zasługuje – dodaje lekarz zabiegowych szpitala.

O sprawie pisaliśmy już kilkukrotnie. Na sytuację w największej lecznicy, kompleksowo obsługującej małych pacjentów w województwie, narzekali przede wszystkim rodzice.

Dyrekcja podkreśla - że mimo prac, w szpitalu realizowane są wszystkie zabiegi, także te zakontraktowane na rok 2022. - Każdemu pacjentowi od urodzenia do 18 roku życia wymagającego leczenia w naszym szpitalu w bezpośrednim zagrożeniu życia czy też wymagającego wykonania natychmiastowo procedury medycznej ze względu na stan zdrowia, udzielane jest świadczenie medyczne – tłumaczy Agnieszka Osińska, rzecznika USzD w Lublinie.

Placówka przyjmuje też wielu pacjentów z RS i infekcjami górnego układu oddechowego i pokarmowego. - W związku z tą sytuacją zostało wprowadzone czasowe ograniczenie przyjęć planowych. Pacjenci mają przekładane terminy planowych hospitalizacji. Jeżeli odroczenie terminu zagraża pogorszeniem stanu zdrowia, wówczas pacjenci są przyjmowani do szpitala – dodaje rzeczniczka.

Co więcej, pacjencie nadal kierowani są z innych szpitali regionu, a nawet województw ościennych - alarmowała dr Maria Jolanta Stefaniak z zespołu kontroli zakażeń szpitala. – Może zdarzyć się sytuacja, że taki pacjent będzie leżał na korytarzu. Dramatycznie w całym województwie brakuje łóżek – mówiła nam.

Z brakiem kadry wciąż mierzy się Niepubliczny Szpital w Zamościu. Rekrutacja została przedłużona do 10 grudnia. Oddział pediatryczny zamknięty jest do końca miesiąca. - Młodzi lekarze kończący studia wolą pracować w państwowej opiece zdrowotnej lub wyjechać za granicę. Nie odbierają też specjalizacji – tłumaczy nam prezes zamojskiego szpitala niepublicznego, Mariusz Paszko.

Łóżek w regionie już więcej, rodzice wolą Lublin

Tymczasem miejsca dla małych pacjentów pojawiły się od 1 grudnia w szpitalach we Włodawie i w Lubartowie. Jak mówi nam wojewoda lubelski, Lech Sprawka, brakuje w nich jednak pacjentów. - We Włodawie na 20 miejsc mamy w tej chwili 5 pacjentów – zauważa.

Powodem ma być sezonowość chorób dziecięcych, ale i motywacje rodziców. - Najczęściej chcieliby, żeby dzieci były hospitalizowane w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym. Tam niestety trwa remont, który przebiega etapami – dodaje.

To nie koniec problemów największej lecznicy pediatrycznej w województwie. Jak udało nam się ustalić, szpital dziecięcy przyjmuje także pacjentów z trudnościami wychowawczymi i problemami psychicznymi. - Szpital neuropsychiatryczny takich pacjentów nie przyjmuje. Placówki opiekuńcze są przepełnione. Wszystkie dzieci trafiają do nas. Pomocy nie odmówimy - ujawnia nam jedna z lekarek. - Ale to są trudne i wymagające przypadki. W normalnych warunkach nie mamy, jak tym pacjentom pomóc, teraz tym bardziej, ale się staramy, choć to bardzo często są dylematy - alarmuje.

O problemach lubelskiej pediatrii pisaliśmy TUTAJ.