Zdjęcie ilustracyjne

i

Autor: DzidekLasek / Pixabay.com Zdjęcie ilustracyjne

Kucharze i kelnerzy pracują teraz jako... fryzjerzy i kurierzy. Skutki ograniczenia działalności gastronomii

2020-10-26 15:02

Kelnerzy i kucharze przebranżawiają się, pracują teraz jako fryzjerzy lub kurierzy. Tak wyglądają skutki rządowych obostrzeń w Lublinie. Po tym, jak restaurację mogą oferować jedzenie jedynie na wynos lub na dojazd, kelnerzy masowo tracą pracę. Szczęśliwcy nadal pracują, ale dowożąc zamówienia do klientów.

Od niedzieli (25.10) restauracje, puby i inne lokale gastronomiczne, mogą prowadzić działalność jedynie „na wynos” lub „na dowóz”. Zabronione jest przyjmowanie klientów wewnątrz lokali. Tak polski rząd chcę ograniczyć rozprzestrzenienie się wirusa SARS-CoV-2 w społeczeństwie. Przedstawiciele lubelskiej gastronomii sądzą jednak, że nie w tym kierunku powinna być prowadzona walka z koronawirusem.

– Dwóch kelnerów już musiałem zawiesić – przyznaje Piotr Ruszewski, właściciel rodzinnego bistro „O matko i Córko”. – Dużo osób odeszło z gastronomii, jeśli chodzi o kucharzy. Zrobili nawet kursy na fryzjerów, pracują też jako kurierzy, dostarczając paczki. Stwierdzili, że po prostu tak dostali „po tyłku” od lutego, że nie dali rady finansowo. Wchodząc w inny zawód zobaczyli, że są weekendy wolne. Bo przecież w gastronomii nie ma wolnych weekendów. Ten czas nie spędzali z rodzinami, tylko siedzieli w pracy.

„Głupotą” nazywa natomiast nasz rozmówca decyzję o ponownym ograniczeniu przez rząd, działalności gastronomii.

– Totalna głupota po raz drugi – przyznaje Ruszewski. – Decyzja zapadła z dnia na dzień. Wszyscy zatowarowali się na weekend. W piątek padła decyzja, że restauracje zostaną zamknięte. Można było wymyślić coś innego, chociażby większe odstępy od stolików w restauracjach. W tym momencie podziękowaliśmy już kelnerom, bo nie są jak na razie potrzebni.

Większych zmian jak na razie nie zauważa jednak właściciel innego lokalu gastronomicznego, poza centrum. Mowa jednak o zmianach w ostatnich dniach, bo zapaść w gastronomii widać już od dłuższego czasu.

– Od miesiąca notuję już spadek sprzedaży, ale nie myślę, żeby wpływ na to miało wejście ostatniej ustawy o ograniczeniu handlu – przyznaje w rozmowie z nami jeden z przedstawicieli Szaszłyku Lubelskiego "Fabryka Szaszłyka". – Dlatego, że klient praktycznie jest taki sam, jak w ubiegłym tygodniu. W tej chwili zmian jeszcze nie odczuwamy.

Restauratorzy mogą jednak liczyć na pomoc ze strony Urzędu Miasta, który ruszył z akcją „Ratu-jemy gastro”. Za pomocą banerów i stron internetowych, Ratusz zachęca mieszkańców do zamawiania jedzenia z lubelskich restauracji na wynos i na dowóz.

Polki powiedziały: dość! Protesty zalały ulice polskich miast
Sonda
Czy studniówki powinny zostać odwołane?