Szpital żąda od NFZ i Ministerstwa Zdrowia 13 mln złotych. Sprawa trafiła do sądu

i

Autor: Getty Images

zdrowie

Co się dzieje w lubelskim szpitalu? Personel odchodzi, dyrekcja skarży do prokuratury

2023-03-24 13:11

Prawie wszyscy anestezjolodzy i anestezjolożki odeszli z lubelskiego szpitala MSWiA, bo nie mogli dogadać się z dyrektorem. Chorym przepadają terminy operacji, a szefostwo placówki skarży się do prokuratury na prezesa Lubelskiej Izby Lekarskiej i dziennikarza. Od roku rządzi nim wojewódzki radny PiS-u.

Mowa o Konradzie Sawickim, który w 2022 r. po ośmiu miesiącach przestał być dyrektorem szpitala w Parczewie. Lubelską placówką nie zarządza długo, ale i tak dłużej niż poprzednią. Oba prowadzone przez niego miejsca łączy jednak coś innego – to, że kiedy jest szefem, pojawiają się konflikty z lekarzami i lekarkami.

Konrad Sawicki – Parczew

Zaczęło się od szpitala w Parczewie, gdzie wygrał konkurs na dyrektora w czerwcu 2021 r. Już w listopadzie natomiast media obiegła informacja, że w placówce zrodził się konflikt pomiędzy Sawickim a personelem lekarskim. Trzy ordynatorki: geriatrii, interny i SOR-u złożyły wypowiedzenia, bo jak przekazały Dziennikowi Wschodniemu, nie były w stanie pracować ponad siły, a tego miał od nich wymagać dyrektor. Sam Sawicki nie czuł się winny, tłumaczył, że każda z osób odchodzi z własnej woli na stanowiska dyrektorskie w innych lecznicach.

Wtedy jeszcze nie było wiadomo, że Sawicki też odejdzie z własnej woli na stanowisko dyrektorskie do Lublina. I że powtórzy konflikt z personelem, choć tym razem nie będzie chciał go komentować.

Konrad Sawicki – szpital MSWiA w Lublinie

Jako pierwsza o konflikcie poinformowała Interia.

– Z dyrektorem nie da się porozumieć. Jest nieprzyjemny i arogancko odnosi się do personelu. A to tylko wierzchołek góry lodowej – mówił jej jeden z lekarzy.

Namacalnym dowodem stosunku personelu medycznego do rządów Sawickiego była kartka zostawiona na drzwiach współpracującego z nim ordynatora anestezjologii: „Jeśli w głębi duszy czujesz, że jesteś stworzony do czegoś wielkiego, to coś ci się srogo popie…". To była kartka pożegnalna, bo siedmioro na ośmioro specjalistów i specjalistek rozstało się z placówką i znalazło sobie nową pracę.

Ale nieprzyjemnie zaczęło być wcześniej, zaraz po objęciu sterów przez Sawickiego. Jak pisze Gazeta Wyborcza Lublin, Sawicki od razu wymienił osoby z administracji na „swoich ludzi”. Niedługo po tym miały odejść osoby zatrudnione na laryngologii, później wspomnieni anestezjolodzy i anestezjolożki. Warto dodać, że to specjaliści i specjalistki, których brak jest bardzo odczuwalny na rynku lekarskim. Ich masowymi odejściami zmartwił się Leszek Buk, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej. Sytuację skomentował najpierw w Polskim Radiu Lublin, rozmawiając z red. Tomaszem Maczulskim.

– Byłem zaskoczony tym, co się stało. Praktycznie rzecz biorąc, został szef oddziału, jeden z lekarzy, który tam pracował – i to jest wszystko z całej obsady anestezjologów. Weźmy pod uwagę, że jest OIOM i tam musi dyżurować lekarz. Sytuacja jest w tej chwili taka, że na dyżury przychodzi osoba z zewnątrz. Jeszcze tak jest. Jak długo? Nie wiadomo. Przestały funkcjonować zabiegi planowe. W tej chwili szpital jest jakby częściowo nieczynny. Szpital jest powoli do wygaszania. Nie przyjmuje się stanów, które bezpośrednio zagrażają życiu, zdrowiu i wymagają ostrej interwencji anestezjologicznej. Szpital, który cieszył się dobrą renomą, pomalutku przekształca się w placówkę zachowawczą – mówił Radiu Lublin Buk.

W materiale napisano, że w przesłanym oświadczeniu dyrektor zaprzeczył jakimkolwiek problemom w funkcjonowaniu placówki. Mimo to współpracownik Sawickiego, dyrektor ds. lecznictwa Grzegorz Borek, złożył doniesienie do prokuratury zarówno na Buka, jak i dziennikarza, który z nim rozmawiał. W zawiadomieniu uwzględniony został też prezes Radia Lublin Mariusz Deckert.

Media, które pisały o sprawie, dostały jedynie oświadczenie z biura prasowego MSWiA o tym, że oddział anestezjologii pracuje normalnie. Sawicki nie odebrał telefonu ani od Dziennika Wschodniego, ani od Wyborczej. Ostatnio jednak kontaktują się z nim nie tylko dziennikarze i dziennikarki, ale też NFZ i wojewódzki wydział zdrowia. Do Funduszu na problemy w funkcjonowaniu szpitala wpłynęły 2 skargi dotyczące odwołania planowego zabiegu: na ginekologii i laryngologii, dlatego dyrekcja została poproszona o przekazanie szczegółowych danych na temat realizacji operacji.

– Aktualnie weryfikujemy informacje otrzymane od władz szpitala. Nasze kolejne kroki są uzależnione od wyników postępowania wyjaśniającego – mówi Wyborczej Magdalena Musiatowicz z lubelskiego NFZ.

Warunki były ekstremalne. Tak wyglądało zaliczenie przyszłych pielęgniarzy i pielęgniarek