Rozmowa z urbexowiczami. Co można odkryć w opuszczonych budynkach? [ZDJĘCIA]

2022-11-26 13:11

Czym jest urbex? Jak się do niego przygotować? Co można odkryć w opuszczonych budynkach? Na te i inne pytania odpowiedzieli nam chłopaki z Urbex Week Up, którzy chętnie dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem.

Wiele starych i opuszczonych budynków, kryją w sobie wiele tajemnic i ciekawostek. Istnieje spora grupa osób, która spędza swój czas właśnie na odwiedzaniu takich miejsc. Fanami tzw. urbexu, są Alan „Arrow” Licata i Piotr „Kocur” Bartoszewicz, którzy tworzą duet Urbex Week Up. Wiele ze swoich odkryć zamieszczają w social mediach, tak było m.in. ze starym, opuszczonym biurowcem Centralu w Łodzi.

Duet chętnie dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniami z eksploracji, o czym udało nam się z nimi porozmawiać.

- Czym jest urbex?

AL: Urbex to angielski skrót od urban exploration. Polega to na tym, że sprawdzamy pewne miejsca w mieście czy też na wsi – w jakimkolwiek miejscu infrastruktury użytkowej. Najczęściej są to obiekty opuszczone, które już nie są użytkowane i gdzie jest utrudniony dostęp. Takie zwiedza się najlepiej. To wszystko jest później nagrywane i publikowane. Jest to takie nietypowe zwiedzanie, za które odpowiedzialność bierze sam eksplorujący.

- Stało wam się coś niebezpiecznego podczas takiego zwiedzania?

AL: W naszej działalności rzadko się zdarzało, że na kogoś trafiliśmy podczas zwiedzania. Jak już to byli to inni eksploratorzy...

PB: Albo bezdomni...

AL: Raczej jak słyszymy, że gdzieś dalej jest jakiś bezdomny to staramy się unikać tego pomieszczenia.

PB: Raz się trafiło, że trafiliśmy na życzliwych bezdomnych, którzy za piątaka pokazali nam inne miejsce do zwiedzania.

AL: Podczas zwiedzania jednego opuszczonego szpitala, przebywający na posesji obok bezdomny nas przywitał i nawiązał pogawędkę. W zamian za piwo pokazał nam inny obiekt w tamtej miejscowości. Wróciliśmy po tygodniu i nagraliśmy tamto miejsce. Różne sytuacje się zdarzają, ale z ludźmi nić groźnego się nie stało. Inną kwestią jest stan budynku. Nagraliśmy film w starym browarze, gdzie aby dostać się do jednego z budynków musieliśmy wejść na inny dach obok i przejść kilkadziesiąt metrów po wąskim gzymsie. Pod nami był zarwany dach – przepaść. Gdybyśmy spadli to by nas tu nie było. Jednak zachowując ostrożność i myśląc nad każdym krokiem, zwiększamy szanse powodzenia misji.

PB: To jest takie szacowanie ryzyka na bieżąco.

- Jak przygotować się na taką wyprawę? Jak dobieracie miejsce?

AL: Na początku upewniamy się czy obiekt jest chroniony i czy jest na pewno opuszczony. W międzyczasie sprawdzamy czy jest tam dogodne miejsce do wejścia.

PB: Właśnie. My nic nie niszczymy. Korzystamy z wejść, które już ktoś zrobił lub takich gdzie trzeba wykazać się kreatywnością. Sami nie robimy dziur, nie wybijamy okien. Wchodzimy tymi miejscami, którymi się da.

AL: Czasami wchodzimy przez płot, okna, podziemnymi wejściami.

PB: Czasami po drabinach.

AL: Ważny jest też ubiór. Nie warto iść tam w zwykłych trampkach. W opuszczonych miejscach bardzo często są jakieś deski z gwoździami, różne ostre elementy. Warto mieć odpowiednie buty, rękawiczki potrzebne do wejścia po zardzewiałych drabinkach. Najlepiej założyć coś z długim rękawem, jakieś spodnie, które można ubrudzić. Wziąć plecak z podstawowym ekwipunkiem, czyli sprzętem do nagrywania, wodą, płynem odkażającym, chusteczkami.

PB: Ważne są też latarki. Podczas zwiedzania z reguły jest ciemno.

AL: Rzadko się zdarza, żeby odwiedzane budynki miały zasilanie, więc trzeba mieć własne źródła światła.

PB: Zwłaszcza po to, żeby mieć lepszą widoczność i uniknąć wypadków, ale też po to, żeby kamera miała dużo światła, dzięki czemu lepiej nagra.

AL: Korzystamy z regulowanych latarek i panelu LED.

- Czy urbex jest dla każdego? Jak zacząć?

PB: Moim zdaniem nie jest dla każdego. Przede wszystkim trzeba mieć sporo odwagi i pewności siebie. Trzeba powiedzieć wprost, że urbex jest niebezpieczny. Zacząć powinno się od obiektów z łatwiejszym dostępem. Gdy umawiam się z kimś kto dopiero zaczyna, to zawsze biorę go do lajtowych miejsc które mam sprawdzone. Na początek warto wybrać się z kimś kto ma większe doświadczenie.

- Czy mieliście odkrycia, które was szczególnie zdziwiły?

PB: W jednym opuszczonym pałacyku była woda i prąd. To mnie zdziwiło. Może to nic wielkiego, ale świadomość, że budynek jest od dawna opuszczony, a mimo to ma wodę i prąd jest interesująca.

AL: Pewnego razu byliśmy w opuszczonej elektrociepłowni, weszliśmy na komin. Na mnie wrażenie zrobiła część gdzie było pełno rusztowań. Można było wejść na kolejne piętra po metalowych schodach i to częściowo zarwanych. Na wysokości 3 lub 4 piętra, była pod nami pusta przestrzeń i musieliśmy przechodzić po samych poręczach, bo praktycznie nie było tam stopni. Jak doszliśmy pod sufit tej infrastruktury i widzieliśmy halę pełną tego żelastwa to zrobiło na mnie duże wrażenie. Na drugim miejscu były widoki z najwyższego komina. Ja byłem mniej więcej w połowie wysokości. Nocą widoki są dosyć fajne. Zwłaszcza, że to centrum miasta.

PB: Pięknie widać było panoramę oświetlonego nocą miasta.

- Jakie macie plany co do kolejnych lokalizacji? Są miejsca, które chcecie koniecznie zobaczyć?

PB: Jest sporo takich miejsc. Im lepiej zachowany obiekt tym trudniej zdobyć o nim informacje. Informacje, które można znaleźć w internecie najczęściej dotyczą obiektów już znanych i rozkradzionych.

AL: Wiemy z doświadczenia, że trudno zdobyć informacje o obiekcie, który chcemy zwiedzić. Najlepsze miejsca to te dobrze zachowane, nierozkradzione, gdzie nie ma takiej sytuacji, że złomiarze wynieśli wiele ciekawych rzeczy. Takie obiekty znajdują się poza dużymi miastami. Są to kompleksy, które ze względu na charakter działalności musiały być daleko od takich zabudowań. To miejsca, o których się mało mówi. Taki budynek jaki chciałbym zwiedzić to wiem jakie ma cechy: jest duży, dobrze wyposażony, niezbyt łatwo dostępny i ciekawy na każdym kroku. O większości obiektów, które zwiedzimy w przyszłości jeszcze nic nie wiemy.

PB: Ja najbardziej lubię industrialne obiekty, czyli zakłady, fabryki, elektrownie. Marzy mi się taki urbex gdzie będzie dużo maszyn, żeby można było zobaczyć jak faktycznie praca w tamtym miejscu wyglądała. Lubię też skrajności, bo bardzo podobają mi się kanały i bunkry oraz dachy i kominy. Mój wymarzony urbex to taki, który ma wszystko – wyposażenie, podziemia i wysokości.

Panowie publikują swoje odkrycia na facebooku i kanale YouTube, gdzie planują zwiększyć aktywność i wrzucać więcej nowych filmów ze swoich eksploracji.

Dron antysmogowy lata nad Łodzią