W czwartek w nocy prezydent Łodzi Hanna Zdanowska dostała mail z wnioskiem o przekazanie rejestrów wyborcow. Takie maile otrzymały wszystkie samorządy w kraju. A pismo było podpisane tylko Poczta Polska.
Gdy ta informacja obiegła Łódź mieszkańcy dzwonili i pisali do urzędu, że nie zgadzają się na udostępnienie swoich danych. Również w mediach społecznościowych zawrzało. Internauci przesyłali sobie i udostępniali wzory gotowych do wypełnienia wniosków, które chcieli wysłać do samorządu. Nasi słuchacze podkreślali, że boją się, że te dane mogą zostać wykorzystane w dowolnym celu: na przykład wyłudzenia kredytu albo ktoś je sprzeda. Zastanawiali sie też, jak poczta zapewni bezpieczeństwo danych, skoro nie potrafi zadbać by przesyłki nie ginęły.
Ich obawy są uzasadnione, bo wrażliwe dane mają być przesłane w zwyczajnych plikach txt i bez zabezpieczenia hasłem. W samej Łodzi jest ponad 500 tys. wyborców. Urzędnicy pytają, co sie stanie, gdy te dane wypłyną.
Prezydent Hanna Zdanowska na swoim profilu fb zapewnia: Nie zamierzam udostępniać niczyich danych bez jakiejkolwiek podstawy prawnej, na podstawie niepodpisanego maila, wysłanego w środku nocy. Ja koncentruje się na sprawach ważnych dla mieszkańców i dlatego bardziej niż organizowanie wyborów, zajmuje mnie teraz pomoc łodzianom i np. spotkanie z koordynatorką pracy miejskich wolontariuszy. Walka z pandemią i ratowanie gospodarki to jedyne tematy, które powinny teraz interesować rządzących.
Również samorządowcy z innych miast, miasteczek i wsi zapewniają, że bez podstawy prawnej danych mieszkańcow nie udostępnią.
