Charytatywnie

Niezniszczalny maratończyk z Pabianic. Przebiegnie 10 maratonów, żeby wesprzeć chore dzieci

2023-04-11 11:02

Przebiegnięcie jednego maratonu to wielki wysiłek, a Przemek Antczak zdecydował się przebiec aż 10 po kolei. Wszystko z chęci niesienia pomocy potrzebującym. Jak twierdzi do dla niego ważne, bo oprócz wyzwania może także wesprzeć dzieciaki.

Dzięki pasji nie tylko się rozwija i przełamuje swoje słabości, ale również pomaga innym. Przemek Antczak z Pabianic zdecydował się na bardzo wymagające wyzwanie. Przebiegnięcie maratonu to bardzo duży wysiłek dla organizmu, a on przebiegnie ich 10… Zadanie pokonania 420 km w 10 dni wydaje się niemożliwe, ale nie dla Przemka. Ma już za sobą 4 i nawet nie myśli, aby się zatrzymać.

- Udało nam się zorganizować czterech fajnych sponsorów z Pabianic i jedną firmę z Konstantynowa. Za każdy przebiegnięty przeze mnie maraton przeleją większość pieniędzy na Milenkę z Pabianic. Natomiast będą jeszcze dwa maratony w Konstantynowie i tam zbieramy na Miłoszka z tego miasta – mówi Przemek Antczak.

Dla biegacza to ważne, że oddając się pasji może pomagać innym. Udało mu się także zwrócić uwagę innych. Oprócz sponsorów, patronat zaproponowało mu jeszcze kilka instytucji.

- To jest moje wyzwanie biegowe, które udało mi się połączyć z imprezą charytatywną. Poszedłem do znajomego Krzyśka Rąkowskiego – przewodniczącego Rady Miasta z Pabianicach, żeby spróbować zrobić coś więcej niż tylko moje wyzwanie. Udało się też otrzymać patronaty, m.in. prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej, burmistrza Konstantynowa, prezydenta Zgierza. To tak trochę naturalnie wyszło, że te osoby zaprosiły nas do siebie. To też ważne dla głowy, żebym nie kręcił się w kółko w tym samym miejscu. Wykazali się dużą gościnnością – tłumaczy biegacz.

Znany jest już cały harmonogram. Lokalizacji jest kilka, dzięki czemu wiele osób może przyjść zobaczyć jak Przemek pokonuje kolejne kilometry, a także wrzucić pieniądze do puszki. Ci odważniejsi mogą spróbować dotrzymać kroku biegaczowi i pobiec razem z nim.

- Dzisiaj biegnę w Łodzi na Stawach Stefańskiego, jutro będzie Zgierz, w czwartek ostatni pabianicki maraton, później dwa razy Konstantynów i jak dobrze pójdzie to ostatni na DOZ Maraton w Łodzi – dodaje Przemek.

Maraton to mordęga nawet dla mistrzów tej dziedziny, a Przemek przebiegł już 4. Przez takie obciążenie pojawiły się pewne dolegliwości, ale nie są na tyle silne, aby zniszczyć plan.

- Nie ukrywam, że jakieś dolegliwości, ale się nie nasilają także jest dobrze. Z jedzeniem i spaniem nie jest w 100% tak jak powinno być. To wyzwanie jest konsekwencją mocnego treningu i przygotowania, także mam nadzieję, że „dowiozę” do końca i troszkę uda się zrobić – mówi zmotywowany biegacz.

Jednak ograniczenia ciała mogą przezwyciężyć tylko dusza sportowca i silna psychika. Te biorą się przede wszystkim z motywacji, której w tym przypadku nie brakuje.

- Oprócz presji jest też motywacja. Jak rodzice przyjeżdżają z Milenką, bo teraz cztery maratony były w Pabianicach, to bardziej działa mobilizująco niż wywołuje presję – dodaje maratończyk.

Tak ogromne wyzwanie zasługuje na wielki finisz i podsumowanie, które się odbędzie, a nawet więcej niż jedno. Pierwsze będzie miało miejsce w Pabianicach, a drugie w Łodzi.

- Jak wszystko się uda to finisz jest planowany na DOZ Maraton. Jeśli pogoda nam nie spłata figla to w czwartek 13 kwietnia chcemy zrobić w Pabianicach sporo imprez towarzyszących – zaprosić dzieciaki z przedszkola do, którego chodzi Milenka, ma być Grupa Wolontarystyczna "AGRAFKA" z Pabianic, żeby zapewnić atrakcje dzieciom. Tylko pogoda może nam pokrzyżować plany, bo już raz to zrobiła na starcie. Na pierwszym maratonie cały czas padało, przez co dzieciaków przyszło mało. Nie ukrywam, że dla mnie pogoda nie ma znaczenia, bo nie mam na nią wpływu. Jednak jest ona istotna za względu na frekwencję – na każdym maratonie jest puszka i oprócz sponsorów zbierane są do niej pieniądze dla Mileny – wyjaśnia mieszkaniec Pabianic.

Mimo wielkiego wysiłku jaki włożył w bieg i organizację wydarzenia, maratończyk zwraca uwagę na swoich towarzyszy. Twierdzi, że w dużym stopniu to też ich zasługa.

- Taki event tworzą ludzie. Przez te cztery maratony, nie przebiegłem sam nawet kilometra. Zawsze przyszli znajomi, nie tylko z Pabianic, ale też z innych miast. To jest dla mnie budujące i bardzo ważne – podsumowuje Przemek Antczak.

Postępy Przemka Antczaka można śledzić na jego facebooku, gdzie wrzuca aktualizację po każdym biegu.

Łódzki nauczyciel w dwie doby przebiegł ponad 300 kilometrów