Anna Brandt

i

Autor: TVN

wywiad

Anna Brandt z Łodzi oczarowała jurorów MasterChef. "Nigdy nie wolno przestać marzyć!" [WYWIAD]

2023-10-11 11:10

Z zawodu zajmuje się fotografią, ale kuchnia towarzyszyła jej od zawsze. Dlatego postanowiła zgłosić się do Mastechefa i dziś możemy podziwiać jej kulinarne popisy na ekranie. Jak przyznaje, zawdzięcza to w dużej mierze swoim dzieciom. Jakie emocje towarzyszą w programie, co najbardziej lubi gotować, a co jeść? Zapraszam na wywiad z Anną Brandt.

Bierze Pani udział w 12. edycji MasterChef. Skąd pomysł, by zgłosić się do programu?

Anna Brandt: Pomysł , by zgłosić się do 12 edycji programu dojrzewał ze mną wiele lat. To było wielkie marzenie, by znaleźć się w czternastce , jednak wciąż coś stawało mi na przeszkodzie, aby podjąć tę decyzję .Dziś jestem zdania, iż czasem niefortunne zdarzenia w życiu celowo układają się tak, aby nam czasem przeszkodzić w realizacji naszych planów w myśl powiedzenia, iż nic nie dzieje się bez przyczyny i na wszystko w życiu jest właściwy czas. Fakt, iż zgłosiłam się do programu zawdzięczam w ogromnej mierze swoim dzieciom, którym całe życie powtarzam, iż marzenia są wspaniałe, że nadają sens naszemu życiu , że każdy ma prawo te marzenia spełniać niezależnie od tego ile ma lat, co mu w życiu nie wyszło a co wyszło i ,że nigdy nie wolno przestać marzyć! Jednak marzenia są tylko marzeniami jeśli nie zaczniemy podejmować konkretnych kroków aby je realizować. W końcu więc to moje dzieci właśnie zakomunikowały mi, iż pora na mnie i jeśli nie wyślę tego zgłoszenia , to One zrobią to za mnie. Wysłałam i …udało się! 

Czy gotowanie od zawsze było Pani pasją?

Gotowanie jest dziś sprawą dla mnie naturalną, jednak nie zawsze tak było. Pochodzę z domu, gdzie pysznie się jadło i to niewątpliwie wpłynęło w znacznej mierze na moje podejście do jedzenia i do gotowania. Moja mama wspaniale gotuje , do dziś jest moim niedoścignionym wzorem .Od najmłodszych lat przyglądałam się jak gotowała babcia , potem mama, kuchnia nie była nigdy obcym mi miejscem, jednak dopiero gdy urodziły się moje dzieci zaczęłam gotować ja. Zawsze pragnęłam by jadły dobrze i zdrowo, by były ciekawe nowych smaków, by jedzenie było dla nich przyjemnością. Zachęcałam je do próbowania wszystkiego, pozwalałam eksperymentować, nawet wówczas gdy trudno mi było znieść widok ogórka kiszonego z ketchupem:). Dziś czuję, że w tej materii osiągnęłam wielki sukces, bo moje dzieci jedzą dobrze i potrafią naprawdę rozpoznać dobre jedzenie. W kuchni jestem idealistką, mam poczucie ,że pójście na łatwiznę w gotowaniu się nie opłaca , wkurzam się jak widzę fatalne jedzenie na szkolnych stołówkach, bo dobre jedzenie nie znaczy ani trudne ani drogie ani bardzo pracochłonne! Trzeba tylko chcieć!

Da się gotować w towarzystwie takich emocji? Jest stres, czy jurorom się danie spodoba, zasmakuje czy raczej traktuje to Pani bardziej jako zabawę?

Naturalnie stres  i presja czasu, którego wiecznie w programie było za mało, nie były największymi sprzymierzeńcami, jednak jako mama trójki dzieci przyzwyczaiłam się do gotowania w przysłowiowe 15 minut.  Wszyscy powtarzali, że to program rozrywkowy i, że to zabawa, jednak z natury jestem bardzo ambitna i chciałam po prostu , aby moje dania w programie były smaczne i spotkały się z pozytywną oceną jurorów. 

Czy udział w programie powoduje, że ma Pani ochotę zmienić coś w swoim życiu, może założyć własną restaurację ?

Udział w programie spowodował zapewne zmianę myślenia o swoim życiu, w naturalny sposób wyzwolił we mnie pragnienie do udoskonalania się, dał także wiarę ,iż wszystko jest możliwe. Mam kolejne marzenia z tym związane , które czekały gdzieś w kolejce na swój dobry czas i mam głęboką nadzieję, iż i je da się z czasem zrealizować.

Drożdżową babką w Pani wykonaniu zachwycało się całe jury, z Magdą Gessler na czele. Woli Pani przyrządzać desery czy jednak dania obiadowe, przystawki?

Deser zgodny z własnym znakiem zodiaku , czyli drożdżowa babka okazała się być strzałem w 10-tkę, jednak ten sukces zawdzięczam również Miszy, z którym wspólnie przygotowywaliśmy ten deser. Pamiętam, że mieliśmy sporo wątpliwości, czy oby nam ta babka wyrośnie , czy wyrobimy się w czasie, czy oby nie za łatwy ten deser itd. Długo dyskutowaliśmy też, jaki deser pasowałby zarówno do zodiakalnego Lwa, którym jest Misza, jak i do mnie-zodiakalnej Wagi. W końcu uznaliśmy , iż pasuje doskonale drożdżowe ciasto - Lwy są  bowiem władcze, piękne i dostojne, Wagi  natomiast są z natury strażniczkami domowego ogniska, są bardzo opiekuńcze , a cóż bardziej kojarzy się z domem niż zapach drożdżowego ciasta? Tak powstał właśnie deser, który zachwycił Jurorów i posłał nas w pierwszym odcinku na balkon zapewniając nam awans do kolejnego. Na co dzień, o ironio, nie przepadam w ogóle za słodyczami, w zasadzie mogą dla mnie nie istnieć. Zdecydowanie wolę przygotowywać wytrawne dania.

A jaka jest Pani ulubiona kuchnia, może jakieś danie, które mogłaby jeść codziennie?

Bliska mi jest kuchnia włoska, długo mieszkałam we Włoszech, uczyłam się tam i pracowałam. Tam też nauczyłam się  języka i pokochałam  tamtejszą kuchnię. W swoim domu dużo gotuję korzystając właśnie z włoskich przepisów, których znaczną część przywiozłam ze sobą podpatrując jak gotuje się nie tyle w restauracjach , co w prawdziwych domowych warunkach. Carbonara jest niewątpliwie daniem, które mogłabym jeść prawie codziennie .Dziś jednak bardzo cenię polską kuchnię, wciąż trochę niedocenianą i kojarzoną nieraz wyłącznie ze schabowym i ziemniakami. Mam słabość do wszelkiego rodzaju klusek ,kluseczek, pierogów oraz gulaszy. Moim popisowym daniem jest wołowina po burgundzku, którą gotuję w ciemnym piwie , tymianku i całym mnóstwem warzyw.

Jest Pani fotografem. Jaką fotografia się Pani zajmuje, może właśnie produktową? Zdarza się fotografować jedzenie?

Fotografia stała jest moim zawodem , choć z wykształcenia jestem ekonomistą, skończyłam UŁ na Wydziale Zarządzania i Marketingu. I znów to pojawienie się na świecie moich dzieci spowodowało iż zaczęłam fotografować. Szybko okazało się ,że to kocham i tak już zostało do dziś. Znaczną większość moich zleceń obejmują sesje produktowe, jednak to ludzie, a dzieci w szczególności, wciąż znajdują się na liście moich największych inspiracji jeśli chodzi o fotografię i sprawiają mi największą radość.

Mieszka Pani w Łodzi, gdzie restauracji mamy całe multum. Czy ma Pani swoje ulubione lokale, które?

Bardzo lubię kompleks Off-Piotrkowska, usytuowany na terenach dawnej przędzalni i tkalni Franciszka Ramischa tuż przy ulicy Piotrowskiej . Uwielbiam klimat dawnej Łodzi w dzisiejszym nowoczesnym wydaniu.Poza tym jest to miejsce, w którym można dobrze zjeść i do którego chce się wrócić.

Na tę drogę kierowcy czekali latami. Marzenie się spełniło

Dynia to królowa jesieni. Sprawdź, co możesz z niej zrobić