Nikt nie umarł, a pod domem dwa karawany

i

Autor: pixabay.com

Prima Aprilis

Nikt nie umarł, a pod domem dwa karawany

2023-04-03 10:42

To na pewno nie było śmieszne, zwłaszcza dla rodziny. W sobotę 1 kwietnia do domu w Przybyszewie (pow. leszczyński) wezwano dwie firmy pogrzebowe, które miały odebrać ciało zmarłego. Na miejscu okazało się, że to był primaaprilisowy żart. Powiadomiono policję.

Rozmowa jak każda inna

Gdy 1 kwietnia, w sobotę po południu pod dom w Przybyszewie zajechały dwa karawany mocno zdziwili się nie tylko sami pracownicy firm pogrzebowych, ale przede wszystkim domownicy. Nikt z mieszkańców domu nie zamawiał usługi odbioru zwłok. Nic też wcześniej nie wskazywało, że ktoś robi sobie głupie żarty.

Dzwonił mężczyzna, podał adres, że potrzebny jest karawan do osoby zmarłej. Zapytałem, czy lekarz był stwierdzić zgon, "Tak, wszystko mamy" i pojechaliśmy pod wskazany adres. Nie było jakiejś "niekonwencjonalnej" rozmowy, była to normalnie typowa rozmowa - mówi Zbigniew Nowak, właściciel zakładu pogrzebowego w Lesznie, który przyjechał na miejsce jako drugi.

Nawet jak na czarny humor nieśmieszne

Jedna z wezwanych firm pogrzebowych oddzwoniła pod numer, z którego wezwano karawan i wtedy wszystko było już jasne.

Numer był zablokowany, dzwoniliśmy z innego numeru to, że "Prima Aprilis, albo się pomylisz". Krótka, zdawkowa odpowiedź przez ten telefon, z którego ten ktoś dzwonił i kolejna blokada - opowiada właściciel zakładu.

Pan Zbigniew przyznał, że był pierwszy tak głupi żart, jaki go spotkał.

Pogrzebowy to był jedyny żart. Nas to za bardzo może nie dotknie, nie dotknęło, ale moralnie myślę, że bardziej dotyka tę rodzinę. To myślenie: "O, karawan!", a tu jeszcze drugi... Można się zirytować - dodaje Z. Nowak.

O primaaprilisowym "żartownisiu" powiadomiona została policja.