To właśnie lockdown był najtrudniejszy - wspominają dziś początki pandemii mieszkańcy Leszna. I dobrze pamietają pierwsze emocje towarzyszące informacjom o groźnym koronawirusie.
Panika była, bo nikt tak naprawdę nie wiedział, co to jest, co to się z nami stanie, co to będzie. Zamknęli nas od razu. Zakaz spotykania się z przyjaciółmi, rodziną - to było najtrudniejsze. Pamiętam te Święta Wielkanocne ostatnie - wszyscy tacy wystraszeni siedzieli w domu. No nie było w ogóle czuć tych świąt. Ani święconki, ani kościoła - to chyba było najtrudniejsze - przyznała nam młoda kobieta spotkana na ul. Leszczyńskich.
Na początku nie panikowałem. Przyjmowałem to ze spokojem - powiedział Radiu Eska starszy pan:
NA początku się myślało, że to miesiąc, dwa i po wszystkim. Ale jak zaczęła telewizja pokazywać Chiny, Włochy i Hiszpanię to już trochę strachu było.
Nie boję się, bo przestrzegam wszystkiego - mówi mieszkanka Leszna:
I uważam, że nie można też siedzieć w domu, tylko trzeba wychodzić, żeby się człowiek trochę zahartował. Nikt z moich najbliższych nie chorował, nie choruje i myślę, że tak będzie dalej. Trochę jest ciężko, bo nigdzie nie można wyjechać. Ale ja opiekuje się matką 100-letnią, więc i tak nie miałam za dużego manewru. Nie narzekam, nie jestem z tych, którzy narzekają i wpadli w jakiegoś "doła" - przyznała z uśmiechem pod maską kobieta.
"Pacjentem zero" w naszym regionie był 81-letni mężczyzna. Trafił do szpitala przy Szwajcarskiej w Poznaniu, który opuścił po długim leczeniu.
*
Jeśli jesteście świadkami ciekawego wydarzenia w Waszej okolicy, piszcie do nas i ślijcie zdjęcia na [email protected]!