Wyjazd stamtąd jest trudny i niebezpieczny. Co dalej ze skrzyżowaniem ulic Bobrzyńskiego i Chmieleniec?

i

Autor: Google Maps Wąska ulica jest bramą wjazdową i wyjazdową dla mieszkańców wielu bloków.

Wyjazd stamtąd jest trudny i niebezpieczny. Co dalej ze skrzyżowaniem ulic Bobrzyńskiego i Chmieleniec?

2020-01-20 16:04

Wjechać i wyjechać można tylko jedną drogą, bo inne trasy są zablokowane przez szlabany prywatnych wspólnot mieszkaniowych. Z tego powodu, skrzyżowanie ulic Chmieleniec i Bobrzyńskiego na Ruczaju jest notorycznie zakorkowane.

Mieszkańcy Ruczaju skarżą się na korki, miasto im radzi, żeby dogadali się między sobą. Skrzyżowanie ulic Bobrzyńskiego i Chmieleniec stanowi jedyny wjazd, i wyjazd dla pobliskich osiedli. Po drugiej stronie, przy ulicy Kobierzyńskiej, wspólnoty mieszkaniowe ustawiły szlabany. Mieszkanka ulicy Chmieleniec Ilona Łyżwa przyznaje, że wydostanie się z domu to czasami koszmar.

- Szczególnie rano po prostu straszne korki. Najgorsze jest to, że nie wiadomo kto pierwszy ma wyjeżdżać. Ludzie, którzy wjeżdżają też do osiedla, nie mają możliwości skręcania w lewo, czyli do Bobrzyńskiego, no i tworzą się korki. Bardzo często są tam też stłuczki, sama miałam stłuczkę kilka lat temu - tłumaczy Pani Ilona.

Rada Dzielnicy Dębniki zorganizowała spotkanie z urzędnikami miasta. Ci jednak rozkładają ręce, bo praktycznie wszystkie drogi między ulicami Bobrzyńskiego a Kobierzyńską, należą do wspólnot mieszkaniowych.

- Będziemy czekać na odzew, bo spotkanie było dopiero w zeszłym tygodniu i dlatego nie mamy jeszcze informacji, w którym kierunku ewentualnie pójść. Można mówić tutaj o kilku rozwiązaniach, ale każde z nich będzie wymagało działań ze strony prywatnych właścicieli - mówi Miejski Inżynier Ruchu Łukasz Gryga.

W Krakowie po raz pierwszy odbyły się Igrzyska Wspinaczkowe dla osób z niepełnosprawnością [WIDEO]

Wśród propozycji pojawiło się poszerzenie ulicy Chmieleniec o dodatkowy pas ruchu i przedłużenie zielonego światła dla wyjeżdżających z osiedli. Na to drugie nie ma jednak zgody miasta, bo mogłoby to źle wpłynąć na przepustowość komunikacji miejskiej.

Problem dotyczy kilku wspólnot mieszkaniowych, które zrzeszają kilkadziesiąt bloków, a więc kilka tysięcy mieszkańców. Trudno powiedzieć czy i kiedy, uda się uzyskać jakieś porozumienie.