Niestety, ciężka praca wykonywana w ciągu niemal całego meczu została roztrwoniona w niewiele ponad dziesięć minut. Od 73., do 86. minuty gole dla gości zdobyli Marcjanik, Rosołek i Deja.
W samej końcówce kontuzji doznał golkiper Korony Jakub Osobiński, a jego miejsce musiał zająć… Grzegorz Szymusik.
- Do momentu 3:0 nasza gra funkcjonowała bardzo dobrze. Potrafiliśmy wychodzić z szybkimi atakami, mieliśmy kontrolę nad spotkaniem, którą straciliśmy po pierwszej bramce. Zabrakło koncentracji, lepszego ustawienia w świetle bramki. Druga bramka nakręciła Arkę, a trzecia była pechowa, bo to rykoszet po rzucie wolnym. W tym wszystkim wytworzyła się duża dramaturgia, rollercoaster. Kontuzja Jakuba Osobińskiego sprawiła, że musieliśmy bardzo cierpieć i wpuścić do bramki zawodnika z pola. Zespół był skonsolidowany w walce o jeden punkt i możemy być dumni z reakcji zespołu po tej sytuacji. To będzie budowało charakter Korony - tłumaczył po meczu Dominik Nowak, szkoleniowiec Korony.
W piątek 4 czerwca podopieczni Dominika Nowaka podejmą Widzew Łódź. Pierwszy gwizdek o godz. 20:00.