Medyczne Związki Zawodowe chcą zamknięcia szpitala w Kaliszu na czas epidemii

i

Autor: fot. Mirosława Zybura

Związkowcy ze szpitala w Kaliszu: „okrąglak” zagrożeniem epidemicznym. „Problemem jest postępowanie zarządu”

2020-03-30 15:41

Domagają się natychmiastowego zamknięcia szpitala w Kaliszu i apelują do wojewody i marszałka Wielkopolski. Pracownicy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, zrzeszeni w Medycznych Związkach Zawodowych obawiają się, że epidemia w szpitalu będzie się rozrastać. Brakuje „profesjonalnych procedur”, zamiast tego mamy „chaos zarządczy”; nasz szpital to zagrożenie epidemiczne, piszą w swoim liście.

Infrastruktura i zaniedbania w kaliskim szpitalu podnoszą zagrożenie epidemiologiczne, a sam budynek, w którym mieści się większość oddziałów, sprzyja rozsiewaniu wirusa — piszą w swoim liście związkowcy. Ich zdaniem, dotychczasowe rozwiązania takie jak czasowe zamykanie oddziałów, to jedynie prowizorka firmowana przez szpital i miejscowy Sanepid. Obecnie przez kwarantannę i podejrzenie koronawirusa u pracowników i pacjentów nieczynne są trzy oddziały szpitala: internistyczny, kardiologia i chirurgia. 

— Problemem jest postępowanie osób zarządzających szpitalem, przy jednoczesnym braku profesjonalnego nadzoru ze strony SANEPIDu. W szpitalu panuje chaos zarządczy, brak jest profesjonalnych procedur do walki z tak dużym zagrożeniem jak epidemia śmiercionośnego koronawirusa. Sytuację pogarsza jeszcze brak dostatecznej ilości środków ochrony osobistej — czytamy w liście.

Jak dotąd ani dyrekcja szpitala, ani adresaci nie odnieśli się do treści pisma związkowców.

Panie Marszałku,

Panie Wojewodo,

Jako pracownicy medyczni Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kaliszu ŻĄDAMY podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do zatrzymania grożącej tragedii epidemiologicznej związanej z funkcjonowaniem kaliskiego okrąglaka. Problemem jest postępowanie osób zarządzających szpitalem, przy jednoczesnym braku profesjonalnego nadzoru ze strony SANEPIDu. W szpitalu panuje chaos zarządczy, brak jest profesjonalnych procedur do walki z tak dużym zagrożeniem jak epidemia śmiercionośnego koronawirusa. Sytuację pogarsza jeszcze brak dostatecznej ilości środków ochrony osobistej.

Poczucie zagrożenia potęgują wdrażane rozwiązania, które znacznie odbiegają od obowiązujących standardów. Jako pracownicy pozostawieni zostaliśmy sami sobie. Nie jesteśmy i nie będziemy mięsem armatnim, a za takich nas się uważa wysyłając na front z gołymi pięściami naprzeciw artylerii koronawirusa.

Obecna sytuacja jeszcze jaskrawiej objawiła te problemy, o których informowani byliście Panowie w liście otwartym ponad rok temu. List został przez Was zignorowany, a media dostały rozkaz jego przemilczenia. Chowanie jednak głowy w piasek dobre być może wyłącznie na krótką metę i to w okresie względnego spokoju.

Teraz mamy prawdziwą wojnę i toczymy walkę z niewidzialnym, ale śmiercionośnym wrogiem jakim jest koronawirus. Nie da się zarządzać szpitalem w takiej sytuacji jak obecnie w stylu znanym tylko z komedii Barei. Nam nie jest do śmiechu! Jako żołnierze na tym froncie potrzebujemy dobrego, godnego zaufania Dowództwa, którego decyzje będą dawać poczucie bezpieczeństwa pacjentom i nam samym. Rzeczywistość zdaje się przeczyć tym oczekiwaniom. Decyzja o zamknięciu WSZ w Kaliszu podjęta przez SANEPID odbiła się szerokim echem w mediach. Spowodowana ona była śmiercią zakażonego wirusem pacjenta. Jeszcze większym echem odbiła się decyzja o ponownym otwarciu szpitala kilkanaście godzin później, bo dyrektor WSZ “nie wyobrażał sobie – jak twierdził w wywiadzie dla mediów - że tak duży szpital może nie funkcjonować”. Mówi nam się, że podobno “przeanalizowano szlaki zakażenia” i na podstawie tych “analiz” SANEPID wydał decyzję o uruchomieniu jednostki z wyłączeniem jedynie dwóch oddziałów. Właśnie takie decyzje wywołują chaos i rodzą wątpliwości, czy ktoś, kto zarządza szpitalem zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności za życie i zdrowie pacjentów oraz samych pracowników. Nie zwalnia go z tej odpowiedzialności fakt braku wykształcenia medycznego. Każdy zdroworozsądkowo oceniający sytuację szpitala wie, że logistyka kaliskiego okrąglaka sprawia, że krzyżują się drogi pacjentów we wszystkich możliwych kierunkach. Pogłębił to jeszcze krytykowany przez nas w poprzednim liście otwartym SOR z kartongipsu za ponad 10 mln złotych zamykający drogi ewakuacyjne i diagnostyczne dla trafiających do WSZ pacjentów.

Nie dziwi nas indolencja SANEPIDu, który “przeanalizował szlaki epidemiczne” i otworzył szpital mimo kolejnych ognisk koronawirusa na innych oddziałach – kardiologii i nefrologii ze stacją dializ. Nie dziwi nas to dlatego, że to ten sam SANEPID, który od lat nie widzi jak w szpitalu krzyżują się drogi brudne i czyste na Bloku Operacyjnym. Najwyraźniej nie chodzi więc o względy epidemiologiczne, tylko o politykę. Tu nie pomoże zaklinanie rzeczywistości i przekłamywanie faktów.

Tu potrzeba profesjonalizmu i odważnych decyzji.

Do nich zaliczamy:

1. Natychmiastowe zamknięcie szpitala z przyczyn epidemiologicznych i skażenia koronawirusem wielu oddziałów.

2. Poddanie testom personelu i pacjentów szpitala przebywających w szpitalu, a pozostałych, bezobjawowych, poddanie domowej kwarantannie.

3. Ewakuacja pacjentów do szpitali ościennych.

4. Precyzyjna dezynfekcja wszystkich pomieszczeń szpitala z okresem karencji i ponownymi wymazami potwierdzającymi brak koronawirusa.

5. Ponowne uruchomienie szpitala z zastrzeżeniem, że budynek przy ul.Poznańskiej nie może leczyć pacjentów z koronawirusem, gdyż nie pozwala na to logistyka szpitala i permanentne krzyżowanie się szlaków epidemiologicznych.

Uważamy, że trzeba za wszelką cenę utrzymać „kaliski okrąglak” w reżimie sanitarnym i w ochronie przed koroanwirusem, gdyż skupia on w sobie wiele oddziałów z monopolistycznymi w regionie specjalnościami, które muszą funkcjonować i leczyć chorych z wszelkich innych, pozazakaźnych chorób.

Budynek przy ul.Poznańskiej przez swoją infrastrukturę i wieloletnie zaniedbania stanowi wręcz zagrożenie epidemiologiczne. Z lotu ptaka szpital wygląda jak bęben, ale niestety epidemiologicznie zachowuje się jak bęben pralki w czasie wirowania, rozsiewając wirusa. Dlatego za wszelką cenę musi on być wolny od koronawirusa i chroniony od pacjentów z pozytywnym wywiadem epidemicznym. Nie pomogą tu prowizorki proponowane przez Dział Higieny i Epidemiologii WSZ, który zdaje się być oderwanym od rzeczywistości i zdrowego rozsądku, a przez to prowokującym SANEPID do nieracjonalnych decyzji, jak ta z zamknięciem szpitala na kilkanaście godzin i jego otwarciem bez testów i prawidłowych analiz, co zaowocowało kolejnymi ogniskami rozproszonymi w szpitalu. Naszego szpitala nie można „troszkę zamknąć” jak to zostało zrobione, podobnie jak nie można być „trochę w ciąży” Trzeba odważnie ocenić sytuację i nazwać ją po imieniu – OKRĄGLAK STANOWI ZAGROŻENIE EPIDEMICZNE.

Obecna sytuacja wymknęła się Zarządowi WSZ spod kontroli, a wprowadzony chaos informacyjny, a wręcz blokada informacyjna, doprowadzą do samoistnego zatrzymania szpitala przez mnożące się zwolnienia chorobowe, na które idą pracownicy nie chcąc być wspomnianym mięsem armatnim na polu walki z koronawirusem.

14 miesięcy temu ostrzegaliśmy przed beztroską w czasie konkursu na nowego dyrektora WSZ. Dziś rzeczywistość wskazuje boleśnie, że stawianie rok temu na mostku kapitańskim osoby, która ma za zadanie „przykręcać śrubę finansową” i wyprowadzać szpital z finansowej zapaści prowadzi do katastrofy nie tyle finansowej, co przede wszystkim zdrowotnej regionu. Szpital to nie fabryka śrub, tu nie można niczego „przykręcać”, bo bije to wprost w bezpieczeństwo pacjentów i pracowników.

Medyczne Związki Zawodowe

Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego

im. L. Perzyny w Kaliszu