Pandemia koronawirusa całkowicie zmieniła niemal wszystkie elementy naszego życia - łącznie z oglądaniem seriali. Z powodu zagrożenia epidemicznego w ubiegłym roku zdecydowana większość produkcji została zawieszona, a ekipy filmowe czekały na bardziej bezpieczny czas na wspólną pracę. Ofiarą pandemii padł też serial Stranger Things, którego 4. sezon mieliśmy oglądać już dawno temu.
Tymczasem Netflix wciąż nie podał oficjalnej daty premiery Stranger Things 4. W końcu pojawiła się jednak nadzieja - w maju platforma opublikowała nowy teaser po ponad roku ciszy. Tego jednak, co najważniejsze, dowiedzieliśmy się jeszcze ze zwiastuna z lutego 2020 roku, kiedy to otrzymaliśmy potwierdzenie, że Hopper, grany przed Davida Harboura, żyje. Wydarzenia w końcówce 3. sezonu wyglądały bowiem dla jego postaci bardzo niepokojąco.
- powiedział aktor w rozmowie z USA Today.
David Harbour o Stranger Things 4
Teraz kilka szczegółów fabuły Stranger Things 4 zdradził sam David Harbour.
Ten sezon jest tak przyjemny, że jest epicki w zakresie, jakiego nigdy nie mieliśmy. "Przyjemny" to dziwne słowo: to nie było łatwe.
To było wiele zimnych nocy, czasami byliśmy w miejscach w szalonych, w śnieżnych środowiskach i w prawdziwych więzieniach (na Litwie). A nawet tam, gdzie Hopper jest w swoim życiu, znajduje się w ciemnym, delikatnym, bezbronnym miejscu, do tego stopnia, że ma ogoloną głowę i jest prawie jak dziecko. Odkrywa siebie i to, kim jest, a my również zobaczymy wiele mrocznych historii Hoppera, które tylko sugerowaliśmy. To nie jest „wesołe” przyjemne, ale przyjemne jak zjedzenie obfitego posiłku.
- zdradził.
Brzmi zachęcająco! Jak myślicie, czy premiera Stranger Things 4 w końcu się zbliża?