Ojciec Quebo nie żyje od dwóch lat. „Nie chciał, żebym był raperem”

i

Autor: Karol Makurat/REPORTER

Gwiazdy

Ojciec Quebonafide nie żyje od dwóch lat. „Nie chciał, żebym był raperem”

2025-06-25 10:46

Na kilka dni przed długo wyczekiwanym pożegnalnym koncertem Quebonafide zdecydował się na wyjątkowo szczere wyznanie. W rozmowie z Krzysztofem Stanowskim wspomniał o swoim ojcu, który zmarł dwa lata temu. Jak się okazuje, ich relacja nie zawsze była łatwa. Ojciec nie chciał, aby syn został raperem. Mimo to dziś Quebo wspomina go z ogromnym szacunkiem i ciepłem, a jego słowa poruszyły wielu fanów.

Spis treści

  1. Ojciec Quebo zostawił po sobie tajemnicę
  2. Niełatwa relacja ojca i syna
  3. „Nie chciał, żebym był raperem”

Choć minęły już cztery lata od ogłoszenia przez Quebonafide końca kariery, jego powrót na scenę wciąż elektryzuje fanów. W najbliższych dniach artysta wystąpi podczas dwóch koncertów - 27 i 28 czerwca 2025 roku - które mają być symbolicznie pożegnaniem z muzyką. W związku z nadchodzącym wydarzeniem Jakub Grabowski pojawił się w programie „Kanału Zero”, gdzie w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim odsłonił bardzo osobistą kartę swojej historii.

Lewandowski rapuje z Quebonafide!

Ojciec Quebo zostawił po sobie tajemnicę

Podczas rozmowy padło pytanie o kontrowersyjny wers z utworu „FUTURAMA 3”: „Tylu krytyków, a ja sobie chodzę pewnym krokiem. Tak jak mój ojciec, a mój ojciec się postrzelił w nogę”. Jak się okazuje, za tymi słowami kryje się prawdziwa historia z życia ojca artysty.

Został zapytany praktycznie przez każdego członka rodziny – akurat ja go o to nie pytałem – i powiedział, że to do końca zostanie jego tajemnicą, więc były tylko spekulacje. Postrzelił się, jak był w wojsku i są różne romantyczne wizje, np. takie, że tęsknił za mamą, więc chciał wcześniej wyjść. Każdy ma trochę skłonności do romantyzowania

- wspominał Quebo.

Niełatwa relacja ojca i syna

W dalszej części rozmowy Quebonafide ujawnił, że jego ojciec zmarł dwa lata temu. Choć ich relacja nie należała do najprostszych, z czasem zaczęli się lepiej rozumieć.

Doceniałem go z czasem coraz bardziej. Był moment w życiu, w którym nie mogliśmy się dogadać, bo – paradoksalnie – byliśmy do siebie bardzo podobni i każdy gdzieś tam swoje, przez co następowały zgrzyty i tarcia lub milczenie. Ale później trochę zmieniłem, może bardziej nawet niż tata, choć on też spokorniał w dużym stopniu, i zaczęło się to wszystko składać

- powiedział w wywiadzie.

„Nie chciał, żebym był raperem”

Ojciec Jakuba Grabowskiego miał zupełnie inną wizję dla swojego syna. Choć z początku nie akceptował jego muzycznej ścieżki, z biegiem lat zaczynał dostrzegać sukcesy artysty i – jak mówi sam Quebo – być może nawet odczuwał dumę.

Tato zawsze miał pewnie inne wyobrażenie na to, co będę robił, o czym kilkukrotnie rozmawialiśmy. Myślę, że ostatnią rzeczą, jaką chciał, bym robił, to żebym był raperem i robił muzykę. (...) Później był z tego dumny, tak myślę. (...) Tata był też dosyć zwariowany, więc pewnie chciał dla mnie czegoś, czego on nie ma. Widział mnie pewnie w zawodzie, który jest postrzegany jako stabilniejszy

- oznajmił.