Maja Bohosiewicz

i

Autor: WBF

Maja Bohosiewicz szuka osobistej asystentki. W sieci wybuchła BURZA!

2021-05-21 9:43

Gdy Maja Bohosiewicz zamieszczała na swoim profilu na Instagramie informację o poszukiwaniu osobistej asystentki, nie mogła przypuszczać, że w internecie wybuchnie prawdziwa burza. To, co celebrytka uznała za szczerość i poczucie humoru, niektórzy odebrali jako obrazę wobec jej pracowników, a wręcz poszukiwania "niewolnika". Gwiazda postanowiła się bronić.

Większość polskich gwiazd, zwłaszcza tych aktywnie udzielających się w sieci, korzysta na co dzień z pomocy swoich pracowników. Aktywność w mediach społecznościowych już dawno przestała być bowiem dla gwiazd jedynie hobby , ale i sposobem na zarabianie pieniędzy i przemyślaną strategią. Gwiazdy posiłkują się pracownikami również w załatwianiu codziennych spraw, umawianiu spotkań czy planowaniu wyjazdów.

Poszukiwania takiego właśnie pracownika rozpoczęła ostatnio Maja Bohosiewicz. Influencerka i właścicielka marki ubrań Le Collet zamieściła w tym tygodniu na swoim Instagramie ogłoszenie, w którym szuka kandydatki na stanowisko prywatnej asystentki. Niefortunny sposób, w jaki celebrytka opisała swoje wymagania, wywołał w internecie burzę, a sama Maja Bohosiewicz musiała ostro tłumaczyć się swoim fanom...

ESKA XD #022 - LODY EKIPY, Promyk nadziei, odchudzanie po lockdownie, rekordowe mandaty

Maja Bohosiewicz szuka asystentki

W ogłoszeniu, jakie w środowy wieczór Maja Bohosiewicz zamieściła na swoim profilu na Instagramie, mogliśmy przeczytać m.in., że aktorka poszukuje osoby, która będzie prowadziła jej kalendarz, pomagała w prywatnych obowiązkach, organizowała sesje zdjęciowe, kupowała bilety lotnicze czy kontaktowała się z księgowymi i urzędami. O i ile lista obowiązków przeszła bez większych obiekcji, o tyle wymagania wobec kandydatów mocno oburzyły internautów. Maja Bohosiewicz napisała m.in., że zależy jej na osobie, która ma stalowe nerwy, ma dobrą energię i potrafi działać pod wpływem stresu. Szczególne zadziwienie wywołał jednak ten punkt:

Osoby które wiedzą, że ich stan zdrowia interesuje tylko dwie osoby na świecie: mamę oraz lekarza prowadzącego

- który internauci odebrali jako swojego rodzaju zakaz chorowania, a z którego Maja Bohosiewicz tłumaczyła się później, mówiąc, że nie lubi otaczać się osobami, które rozmawiają o chorobach.

Internauci nie zostawili na aktorce suchej nitki. W sieci pojawiły się komentarze, według których Maja szuka "niewolnika" i zarzuty, że poza długą listą wymagań gwiazda nie poinformowała w ogłoszeniu, co oferuje w zamian. Siostra Soni Bohosiewicz postanowiła się bronić. Aktorka na swoim Insta Story zamieszczała kolejne nagrania, w których m.in. pokazywała swoje obecne pracownice i zapewniała, że mają dostęp do "prosecco" i "lodów". Zapewniła też, że wszyscy jej pracownicy są zatrudnieni na umowy o pracę. Gwiazda zakpiła też z krytyków, dodając w swoim butiku rabat na hasło "niewolnik".

Ten ostatni gest szczególnie zdenerwował aktywistkę Maję Staśko.

Maja Bohosiewicz udostępniła także czyjś komentarz, że warunki pracy, które opisała, to niewolnictwo: całodobowa służba na łasce “pani”. I zaczęła to wyśmiewać. W końcu ogłosiła kod rabatowy 10% w swoim sklepie na hasło... “niewolnik”.

I to nie żart. Sprawdziłam to - hasło w sklepie działa. Może następnym razem hasło “gwałt”? “Pedofilia"? “Holocaust” i fajny rabacik? Jak można być aż tak nieempatycznym?

Pokaz, który dała celebrytka po tym, jak została słusznie skrytykowana, wskazuje tylko, jak toksyczne ma mechanizmy obronne. Prawa pracownicze to nie żart. Niewolnictwo to nie powód do śmieszków. Bagatelizowanie zdrowia (także psychicznego) to nie jest coś, co można zbyć memem.

- napisała ostro na Instagramie, a jej komentarz pochwaliła Karolina Korwin-Piotrowska.

Waszym zdaniem Maja Bohosiewicz zasłużyła na aż taką krytykę?