W ostatnich latach sporo się mówi o nieprawidłowościach w Kościele. Dowodem na to jest spadająca z roku na rok liczba wiernych. Widać to nawet w show-biznesie! Wiele gwiazd otwarcie mówi, że rezygnuje z chrzczenia dziecka.
O swoich doświadczeniach opowiedziała Magda Mołek. Kiedyś była bardzo wierzącą osobą, ale przez pewne wydarzenia odsunęła się od Kościoła.
Po tym, jakie historie opowiedziała w podcaście Artura Nowaka, zupełnie nas to nie dziwi!
Polecany artykuł:
W takiej sytuacji decyzja o odejściu z Kościoła wcale nie dziwi...
Polecany artykuł:
Magda Mołek: ksiądz zasnął w czasie spowiedzi
Ta historia może się nawet wydawać zabawna. Młoda dziennikarka wybrała się na szkolną wycieczkę do Częstochowy. Tam, choć nie miała sobie nic do zarzucenia, musiała pójść do spowiedzi. Ksiądz wprawił ją w taki dyskomfort, że zapamiętała ją na zawsze!
Wymyślałam jakieś pierdoły, żeby mieć cokolwiek do powiedzenia. (...) Mówię tę formułkę, a ksiądz mi przerywa i pyta, czy całowałam się z chłopakami. A mi szczęka opadła. Ja byłam bardzo wierząca. Biegałam na roraty, uwielbiałam różańce. To pytanie mnie wtedy zszokowało. Co wtedy myślałam? Miałam rodzaj poczucia winy, że jeśli on mnie o to pyta, to się w tym wieku po prostu robi. Poczułam się gorsza, bo ja tak nie robiłam. Klepałam dalej swoje formułki i nagle usłyszałam odgłosy chrapania. Zatkało mnie. On zasnął.
O ile ksiądz śpiący w konfesjonale może wydawać się zabawny, to kolejna historia jest po prostu bardzo przykra. Kiedy Magda Mołek była nastolatką, jej tata zmarł bardzo niespodziewanie.
Mój tato miał 44 lata. Był wspaniałym, mądrym, cudownym i szalenie wierzącym człowiekiem. (...) Był miłością życia mojej mamy. Zmarł nagle. Miał zawał w pracy, więc możesz sobie wyobrazić ciąg zdarzeń. Wychodzi z domu do pracy w poniedziałek rano i nie wraca.
Wspominała.
Nastoletnia Magda Mołek z mamą udały się do Kościoła, żeby zorganizować pogrzeb. Ksiądz zapytał, czy mężczyzna nie popełnił samobójstwa!
Wszystko się na nas zwaliło (...). W tym ogromie nieszczęścia usłyszałyśmy jeszcze coś takiego (...). Mój tato w tej parafii własnymi rękami, po godzinach, budował salki katechetyczne dla dzieci. To jest taki moment, w którym myślisz sobie: ok, po co mi taka wspólnota? Takie miejsce, w którym dokłada mi się cierpienia?