Konserwator windy skazany!

2006-11-21 11:18

Na półtora roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata skazał Sąd Okręgowy w Łodzi pracownika firmy, konserwującej windy, który źle podłączył przewody dźwigu. W wyniku błędu doszło do wypadku i śmierci 27-letniego mężczyzny. Wyrok nie jest prawomocny.

Prokuratura oskarżyła 48-letniego Krzysztofa M. o nieumyślne spowodowanie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, w wyniku czego zginął mężczyzna. Oskarżony nie przyznał się do winy.

- Choć nie wiadomo, który z monterów bezpośrednio podłączał przewody, to jednak Krzysztof M. nadzorował pracę i jako bardziej doświadczony pracownik był odpowiedzialny za jej sprawdzenie - argumentował sąd. Jak ustaliła prokuratura, 25 stycznia 2002 r. do windy na parterze wieżowca przy ulicy Przędzalnianej w Łodzi, w której znajdowały się już 3 osoby, wchodziło jeszcze 5 mężczyzn. Gdy do kabiny weszło 4 z nich, dźwig gwałtownie ruszył, a otwarte drzwi kabiny zmiażdżyły 27-latka, który wchodził jako ostatni. Mimo natychmiastowych prób zatrzymania windy przyciskiem "stop", dźwig zatrzymał się dopiero na trzecim piętrze. Chwilę później, gdy ostatnia pasażerka wysiadała z kabiny, ta ponownie ruszyła, ale kobiecie na szczęście udało się opuścić windę bez szwanku. Zdaniem biegłego z Urzędu Dozoru Technicznego, przyczyną wypadku było wadliwe działanie mechanizmu łącznika pełnego obciążenia, co spowodowało samonośny ruch windy w górę w sytuacji przeciążenia kabiny. Bezpośrednią przyczyną wypadku było wadliwe podłączenie przewodów kabla zwisowego. Z opinii UDT, potwierdzonej ekspertyzą niezależnego biegłego, wynika, że połączenia te były całkowicie niezgodne ze schematem montażowym. Wymiany kabli w windzie dokonali we wrześniu 2001 r. pracownicy firmy, konserwującej windy, którymi kierował Krzysztof M. W grudniu 2002 r. prokuratura umorzyła śledztwo, tłumacząc, że nie można w tej sprawie przedstawić konkretnej osobie zarzutu, bowiem nie ustalono jednoznacznie, kiedy doszło do złego podłączenia przewodów i kto to zrobił. Śledztwo zostało wznowione po zażaleniu ojca ofiary, który występował w procesie w charakterze oskarżyciela posiłkowego.