Julia Wróblewska nie ma ostatnio najlepszego czasu jeżeli chodzi o artykuły pojawiające się na jej temat w mediach. Przykładem może być chociażby nius o tym, że Wróblewska została przyłapana na paleniu papierosów. Później gwiazdka musiała się z tego tłumaczyć. Tak jest i tym razem.
W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać śmiejącą się Wróblewską, która mówi do kamery, że właśnie potrącili (z kolegą) lisa. Śmiali się z odgłosu, który był efektem zderzenia. Zobaczcie nagranie, które na potęgę udostępniane jest w sieci:
Sprawa zrobiła się naprawdę poważna, bo na profilu Wróblewskiej zaczęły pojawiać się setki negatywnych komentarzy na ten temat. Julia postanowiła zamieścić sprostowanie. Zrobiła to na Instagramie.
„Kochani my NIE potrąciliśmy tego lisa. Nie przejechaliśmy go. Nic mu nie jest, sprawdziliśmy to. Jedyne z czego się śmialiśmy to z głupiego odgłosu który na początku nas przestraszył. Lis uderzył ogonem w zderzak, a potem schował się, przeczekał i uciekł gdy tylko go minęliśmy..Wystarczy myśleć i spojrzeć na kolejne dodane filmy. Ale czasami lepiej wierzyć ludziom którzy chcą się wznieść ściągając innych na dno, bo nie potrafią tego zrobić swoją osobowością. P.S.: rozpoznaliśmy ogon po kłaczku na zderzaku.. zatrzymaliśmy się. Jechaliśmy szybko, nie przeżyłby potrącenia za nic. A śmiech.. wynik ulgi. "Bum" bo to nas wystraszyło a tak naprawdę nie było powodu. Ludzie maja odmienne poczucie humoru, inaczej reagują kiedy czują ulgę. My mamy takie. Tyle” - napisała Julia na swoim Instagramie.
Co myślicie o tym tłumaczeniu? Wierzycie Julii Wróblewskiej? Czekamy na Wasze opinie!

i

i
dr