5 października minęły trzy lata od śmierci Anny Przybylskiej. To dla fanów aktorki i jej bliskich okazja do wspomnień. Premiery doczekała się także książka biograficzna o gwieździe.
Nie jest tajemnicą, że ze śmiercią Anny Przybylskiej wciąż ciężko pogodzić się jej wieloletniemu partnerowi. Jarosław Bieniuk przyznał niedawno, że spotkania związane z premierą książki były dla niego zbyt silnym przeżyciem, dlatego zdecydował się w nich nie uczestniczyć. Były piłkarz rzadko udziela wywiadów na temat Ani. Ostatnio udzielił jednak wypowiedzi dla serwisu wemen.pl. W wywiadzie opowiedział między innymi o tym, jak poradził sobie po śmierci ukochanej. Kluczową rolę tutaj odegrały dzieci, które pozostały pod opieką Jarka.
"Już sport nauczył mnie, że nie zawsze jest się na górce. Ale na szczęście jestem typem, który walczy i nie poddaje się łatwo. Wiele razy musiałem pogodzić się z porażkami. Jako sportowiec doskonale wiedziałem, że jeśli poddam się po którymś z kryzysów zawodowych, to skończy się moja kariera. Po śmierci Ani było podobnie. Wiedziałem, że jeśli wtedy się poddam, to skończy się moje życie. A nie mogłem na to pozwolić. Przecież mam trójkę dzieci" - powiedział Jarosław Bieniuk.
Sportowiec wyznał także, po śmierci Anny Przybylskiej podjął próbę związania się z kobietą, jednak ta nie zakończyła się happy endem.
"Przez jakiś czas spotykałem się z kimś, ale uznałem, że na razie to nie ma sensu. Trudno mi jest nawiązać bliską relację, bo mam trójkę dzieci, pracę i mało czasu na budowanie związku. Oczywiście w perspektywie całego życia nie chciałbym zostać sam w czterech ścianach. Kiedyś dzieci dorosną, pójdą w świat. Samotność to nie jest fajna opcja na starość. Ale staram się nie planować za bardzo do przodu. Życie mnie tego nauczyło" - wyjawił Jarek.