Włoscy księża z filtrami

i

Autor: Twitter.com

Ci księża to GWIAZDY INTERNETU! Niechcący (?) włączyli FILTRY w czasie transmisji mszy!

2020-03-27 11:08

Włoscy księża nadają msze online, by nakłonić wiernych do pozostania w domu w celu powstrzymania pandemii koronawirusa. Niestety, duchowni nie zawsze są ekspertami, jeśli chodzi o obsługę social mediów, czego dowodzą filmiki, które już stały się viralami! A może to nowy sposób na zachęcenie młodszych parafian do wspólnej modlitwy?

Pandemia koronawirusa w ciągu kilku tygodni sparaliżowała życie na niemal całej planecie. Stale rosnąca liczba zachorowań na covid-19 wywołuje pogłębiający się kryzys społeczny, kulturalny i gospodarczy. Rządy większości państw zachęcają do pozostania w domach, zachowania szczególnej higieny i izolowania się od innych ludzi. Wszędzie szuka się rozwiązań, które pozwolą zaspokajać podstawowe potrzeby w tych ekstremalnych warunkach. Praca zdalna, zakupy online czy koncerty na Instagramie - wszystko super, ale jak zaspokoić potrzeby duchowe?

Włoscy księża mimowolnymi gwiazdami sieci!

W czasie pandemii koronawirusa, jak się okazuje, bardzo łatwo zostać gwiazdą internetu. Przekonała się o tym pewna kobieta, która uczestniczyła w firmowej telekonferencji i zapomniała wyłączyć swoją kamerkę w bardzo intymnym momencie...

Gwiazdami sieci zostało też ostatnio dwóch włoskich księży. W tym kraju sytuacja epidemiologiczna jest fatalna, dlatego szczególnie przestrzega się zasad narodowej kwarantanny.

Jednym ze sposobów na uczestniczenie w życiu parafii jest dla osób wierzących (a we Włoszech jest to zdecydowana większość społeczeństwa) oglądanie mszy przez internet. Dla księży stanowi to duże wyzwanie - nikt przecież nie szkolił ich w obsłudze mediów społecznościowych.

Jeden z księży stał się wiralem, kiedy poprowadził mszę online z użyciem filtrów Facebooka. Duchowny raczej nie wiedział, że podczas kazania zmienia się w robota, siłacza czy członka Blues Brothers.

Podobna sytuacja przytrafiła się jeszcze jednemu księdzu. Ten włączył relację na żywo i szybko odkrył, że coś jest nie tak. Kapłan pomyślał jednak, że to ktoś z niego drwi, zdenerwował się i wyłączył kamerę.

Cóż, może te dwie msze nie zakończyły się sukcesem, jeśli chodzi o duchowe zaangażowanie wiernych, bo tym trudno było w takiej sytuacji skupić się na modlitwie, ale przynajmniej w tych trudnych i niepewnych czasach parafianie (a po nich reszta świata) mieli nieco rozrywki i śmiechu, a to przecież też ważne, by nie popaść w przygnębienie!