Cd. afery dializowej w Ostrowie

2006-11-21 11:18

Czy była pielęgniarka oddziałowa w stacji dializ w Ostrowie, w której doszło do zarażenia 49 pacjentów żółtaczką została przeszkolona na jonometrze, urządzeniu na którym- zdaniem Sanepidu- miało dochodzić do zakażeń? \"Gazeta Wyborcza\" twierdzi, że nie. Prokuratura Okręgowa w Kaliszu, która śledztwo prowadzi, z tą teorią się nie zgadza. Podobnie Sanepid.

Czy była pielęgniarka oddziałowa w stacji dializ w Ostrowie, w której doszło do zarażenia 49 pacjentów żółtaczką została przeszkolona na jonometrze, urządzeniu na którym- zdaniem Sanepidu- miało dochodzić do zakażeń? \"Gazeta Wyborcza\" twierdzi, że nie. Prokuratura Okręgowa w Kaliszu, która śledztwo prowadzi, z tą teorią się nie zgadza. Podobnie Sanepid. Jak powiedział rzecznik prokuratury-Janusz Walczak, była oddziałowa podczas przesłuchań twierdziła, że szkolona była i potrafiła jonometr obsłużyć. Zdaniem szefa ostrowskiego Sanepidu Andrzeja Bilińskiego, jonomert jest bardzo prosty w obsłudze, a o tym, że jednorazowe części muszą być wymieniane wie każda pielęgniarka. To jest podstawa, do której specjalne szkolenie potrzebne nie jest. A to właśnie w niewymienianych tzw. rurkach kapilarnych w joniometrze miało dochodzić do mieszania krwi zdrowej i zarażonej. Śledztwo cały czas prowadzi kaliska prokuratura, a pacjenci walczą o odszkodowania. Pełnomocnik 25 chorych zapowiedział, że jeszcze w tym tygodniu do sądu skierowane zostaną pozwy przeciwko ubezpieczycielowi stacji PZU, który nie wywiązuje się z terminów. Pierwsze odszkodownia miały być wypłacone jeszcze we wrześniu. Kancelaria starać się będzie w sądzie o kwoty od 80 do 200 tysięcy złotych. Sąd pozwy może rozpatrywać nawet do pół roku. W ostrowskiej stacji żółtaczką zarażone 49 pacjentów. Zarzuty postawiono do tej pory dwóm osobom- byłym oddziałowej i ordynatorowi. Są w areszcie. Grozi im do 8 lat więzienia.