Jeszcze kilka lat temu Cardi B była nikomu szerzej nieznaną striptizerką z jednego z amerykańskich klubów. Gdy jednak do sieci trafił jej singiel Bodak Yellow, o raperce usłyszał cały świat. Jej debiutancka płyta Invasion of Privacy potwierdziła jej status mega gwiazdy rapu. Do "mega" wzrosły też jej zarobki.
Cardi B nigdy nie ukrywała, że pławienie się w luksusie wyjątkowo przypadło jej do gustu. Celebrytka kupuje drogie prezenty nie tylko sobie, ale i swojej córce i mężowi, Offsetowi. Chwalenie się kolejnymi luksusowymi gadżetami nie zawsze podoba się jej fanom, którzy oczekiwaliby też jakichś "misyjnych" działań.
>> Cardi B twierdzi, że wcale nie rozpieszcza Kulture. A kombinezon za 800 dolarów?
Cardi B ma problem z pieniędzmi
Cardi B nie ma zamiaru bawić się jednak w poprawę wizerunku za pomocą przekazywania pieniędzy na organizacje charytatywne. Już wystarczająco dużo traci ich przecież z powodu podatków...
Wiecie, czego nienawidzę? Nienawidzę, kiedy celebryci robią coś ekstrawaganckiego lub kupują coś luksusowego, a ludzie w komentarzach piszą: "Czemu tego nie dałaś na cele charytatywne?". "Och powinnaś zrobić to i tamto". Kim jesteście, żeby mówić ludziom, co mają robić ze swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi? Mamy 45% podatków, co znaczy, że żeby wydać 500 tysięcy dolarów, muszę zarobić prawie milion. Artyści jak ja, raperzy, których znam, dosłownie opiekują się swoimi rodzinami, a to nie podlega odliczeniu od podatków, bo urząd nie uważa tego za "biznes". Moje rachunki to jakieś 250-300 tysięcy miesięcznie. Staram się je obniżyć, ale się nie daje.
- pożaliła się Cardi B.
Trzeba przyznać, że tego typu problemami, jakie ma Cardi B, nie musi martwić się żaden przeciętny człowiek...
Współczujecie?
