Alicja Bachleda-Curuś i Marcin Gortat: Jak poznać, że to miłość? 5 sposobów!

Alicja Bachleda-Curuś i Marcin Gortat to jedna z gorętszych ostatnio par polskiego show biznesu. Aktorka i koszykarz zaskoczyli fanów swoim związkiem. Nie jest to dwoje ludzi, którzy od razu kojarzyliby się jako para, gdyby nie fakt, że... naprawdę nią są!

Choć połączenie tych dwojga nie jest oczywiste, wygląda na to, że Alicja Bachleda i Marcin Gortat naprawdę się kochają! Po czym można to poznać? Oto 7 sposobów!

Fakt, że para przyleciała razem do Polski i zaczęła pojawiać publicznie razem, nie zwracając uwagi na paparazzich.
Alicja i Marcin podjęli bardzo ważny krok, jakim było wzajemne zapoznanie się ze swoimi rodzicami. "Po powrocie z Mazur do Krakowa Ala przedstawiła Marcina swoim rodzicom. To znak, że ta znajomość nie jest dla niej żadną przelotną miłostką, ale czymś naprawdę ważnym" - powiedział znajomy Bachledy-Curuś w rozmowie z magazynem Gwiazdy.
To, że Alicja Bachleda-Curuś i Marcin Gortat są praktycznie nie rozłączni. On cierpliwie czekał na nią, kiedy ona udzielała wywiadów podczas jednej z imprez w Zakopanem, samemu nie szukając przy okazji swojej szansy do zabłyśnięcia.

...No i to jak ona patrzyła na niego podczas treningu koszykarskiego z dziećmi w ramach Gortat Camp 2017!

Marcin Gortat szybko wkupił się w łaski synka Alicji i ma z nim świetny kontakt. "Marcin ma z Henrym świetny kontakt. Mały go polubił, bo poświęca mu dużo czasu i chętnie gra z nim w kosza. Marcin dzięki prowadzeniu swojej fundacji i stałemu kontaktowi z dzieciakami doskonale wie, jak wkupić sięw łaski 8-letniego chłopca" - powiedziała znajoma pary w rozmowie z magazynem Gwiazdy.
Super Express doniósł, że Marcin Gortat chce nawet pomóc Alicji Bachledzie-Curuś spłacić jej dom w Hollywood!
Marcin Gortat w pięknych słowach wypowiedział się na temat Alicji Bachledy-Curuś po tym, jak para spotkała się na bankiecie z Księciem Williamem. "Czuję się błogosławiony, mogąc spotkać jego wysokość, Księcia Williama z tą cudowną, pełną klasy damą u mojego boku" - napisał wówczas Marcin Gortat na Instagramie.