Marcin Prokop z pewnością nie zapomni tej nocy na długo. W sobotę 27 kwietnia odbywały się kolejne półfinały programu "Mam Talent". Przypomnijmy, że słynny prezenter w tym roku zasiada na stanowisku jako juror, a format aktualnie jest kręcony na żywo i trwa do późnych godzin wieczornych. Po skończonych nagraniach nie było jednak czasu na odpoczynek. Jak się okazuje, czworonogi i wieloletni przyjaciel prezentera potrzebował pilnej pomocy weterynarza. Sprawa była bardzo poważna i mogła mieć naprawdę tragiczny finał. Na całe szczęście tak się stało.
Marcin Prokop walczył o życie swojego psa. "Dlaczego ludzie są tak okrutni"
Pies Marcina Prokopa pilnie trafił do kliniki weterynaryjnej, o czym poinformowała jego żona za pomocą mediów społecznościowych. Sytuacja miała miejsce w sobotni wieczór 27 kwietnia 2024 roku. Małżeństwo zdecydowało się zrelacjonować całą tę sytuację tylko z tego powodu, aby uświadomić ludzi, żeby uważali, gdy wychodzą ze swoim zwierzakiem z domu. Pies został otruty podczas spaceru na warszawskich Bielanach, co mogło skończyć się dla niego naprawdę źle. Maria Prokop pokazała, co może się stać z takim czworonogim przyjacielem, gdy trafi na pozornie zwykłe, porzucone i zatrute śmieci na chodniku. Na przedstawionych przez nią nagraniach można było zobaczyć jak ich Rufus, leżąc na ziemi w objęciach przejętego prezentera, walczy o życie.
Po nagraniu w Mam Talent tak spędzamy sobotni wieczór. Rufus na spacerze zjadł coś zgniłego, co było tak zatrute, że ma poważne objawy neurologiczne. Będziemy leżeć tu z nim na podłodze u weterynarza. [...] Jest podpięty do czegoś, co mu wyciąga toksyny, stracił całkowicie kontrolę neurologiczną nad swoim ciałem i wszystko dlatego, że ktoś stwierdził, że trzeba zatruć mięsko i zostawić na ulicy" - powiedziała Maria Prokop na Instagramie
Na całe szczęście, po dramatycznej i niespokojnej nocy, zwierzak odzyskał siły i został uratowany. Małżeństwo mogło odetchnąć z ulgą i podziękowało za każde słowa wsparcia. Poniżej udostępniamy fragment wspomnianej relacji.