Pokonał nowotwór, ale na chemioterapię się nie zgodził. „Wszystko pod kontrolą lekarza”

i

Autor: Paweł Gackowski (archiwum)

zdrowie

Pokonał nowotwór, ale na chemioterapię się nie zgodził. „Wszystko pod kontrolą lekarza”

2024-01-03 14:54

- Powiem od razu: nie jestem przeciwnikiem chemioterapii i nie twierdzę, że alternatywne leczenie, jakie stosowałem w ścisłej współpracy z lekarzem, jest dla każdego. Wiem jednak, że moja historia daje nadzieję i jest wsparciem dla innych, a w walce z chorobą to najważniejsze - mówi Paweł Gackowski spod Świecia. Od lat mieszka w Wielkiej Brytanii i to tam usłyszał diagnozę (po kilkunastu miesiącach od wystąpienia objawów), tam też lekarze zaproponowali mu agresywne leczenie złośliwego nowotworu. Nie zgodził się, jak mówi, ze strachu, przed skutkami ubocznymi. Właśnie ma premierę jego książka „Pasażer na gapę - rak”. Napisał ją dla innych chorych.

Chory na nowotwór zrezygnował z chemioterapii, ale nie namawia do tego innych

To miał być primaaprilisowy żart. Rankiem 1 kwietnia wrzucił post na facebookowej grupie Pasażer na gapę - rak. Prowadzi ją, odkąd zachorował. W jednym z pierwszych wpisów wyjaśnił, że to nowotwór, bo miał dość pytań znajomych o to, dlaczego nagle schudł 18 kg i czemu tak źle wygląda. Chciał to opowiedzieć raz, ale okazało się, że ludzie potrzebują jego opowieści. Z czasem stworzył społeczność (prywatną grupę na Facebooku), w której chorzy i ich bliscy szukają pocieszenia, przestrzeń, w której można wymienić się doświadczeniami, pogadać bez skrępowania. Tamtego dnia napisał dla żartu: wydaję książkę o mojej walce z chorobą. Ludzie się nabrali, bo wielu dawno już mówiło mu, że ma lekkie pióro i potrafi opowiedzieć nawet najtrudniejszą historię.

- Miałem wkręcić znajomych, a wyszło na to, że sam sobie wykręciłem numer - mówi Paweł Gackowski. - Ludzie zaczęli pisać, że czekają na książkę, bo moje pisanie na Facebooku daje im ukojenie, nadzieję, wsparcie, jakiego potrzebują. Zrobiło mi się głupio, a że wiele rzeczy robię w życiu spontanicznie, powiedziałem sobie: dasz radę! - odpowiada.

Po leczeniu oddał głos innym pacjentom. Te historie dodają wiarę, że z chorobą da się wygrać

Powstała książka „Pasażer na gapę - rak”. Pan Paweł opisuje w niej swoje doświadczenia, ale i historie, jakie opowiedzieli mu inni pacjenci. Każda jest inna, z każdej można wysnuć inne wnioski. Z jego dowiadujemy się, że odrzucił propozycję leczenia.

Alternatywne leczenie medyczną marihuaną było możliwe w Wielkiej Brytanii, wszystko pod kontrolą specjalisty!

- Od kilku lat mieszkam w Wielkiej Brytanii, tu poszedłem do lekarza, kiedy zaczęło dziać się ze mną coś złego - opowiada Paweł Gackowski. - Byłem bardzo śpiący, bez sił do życia. Mocno schudłem. To był koniec 2020 roku, pandemia. Dopiero w lutym 2022 r. usłyszałem diagnozę. Nowotwór złośliwy. Z czasem lekarze zaproponowali chemioterapię. Coś we mnie krzyczało: nie. Wcześniej na złośliwy nowotwór chorował mój ojciec i kuzynka. U obojga agresywna chemia miała poważne skutki uboczne. Opowiedziałem o wszystkim lekarzowi, widział mój strach przed tym, że podzielę ich los. Wszystko było przygotowane do chemii, ja szczegółowo czytałem całą listę możliwych działań niepożądanych. Nie jestem przeciwnikiem chemioterapii i nie wykluczam, że gdyby mój stan był inny, sam bym się na nią zdecydował, ale w tamtym momencie wiedziałem, że moja psychika i nastawienie zrobią swoje, a przez to leczenie może nie zadziałać, a ryzyko powikłań mnie przerosło. Czy to nie tak właśnie powinno wyglądać, że pacjent sam wybiera sposób leczenia, znając wszystkie alternatywy i możliwe scenariusze? Trafiłem na otwartego lekarza, który ma ogromną wiedzę. Każdy krok konsultowałem z nim, to on podrzucał mi nowe propozycje. Moje leczenie opierało się na olejku z medycznej marihuany, choć nie tylko. Dziś mam dobre wyniki, jestem zdrowy, choć jak w przypadku wszystkich chorych na nowotwory o pełnym wyleczeniu będę mógł powiedzieć za pięć lat - dodaje.

Pan Paweł podkreśla, że nie jestem przeciwnikiem chemioterapii i nie twierdzi, że alternatywne leczenie, jakie stosował w ścisłej współpracy z lekarzem, jest dla każdego.

- Wiem jednak, że moja historia daje nadzieję i jest wsparciem dla innych, a w walce z chorobą to najważniejsze - mówi Paweł Gackowski.

W książce „Pasażer na gapę - rak” (autor wydał ją i dystrybuuje własnym sumptem) opisał nie tylko swoją drogę do zdrowia. Oddał też głos innym chorym, przedstawił 10 historii osób zmagających się z nowotworem.

  • Książkę można zamówić, pisząc do autora w mediach społecznościowych.
  • Jeśli ktoś nie może jej kupić z powodu złej sytuacji materialnej, może dostać ją w prezencie.
  • Przynajmniej 10 proc. dochodu trafi na cele charytatywne - tak deklaruje autor.
Bydgoski żużlowiec Wiktor Przyjemski spotkał się z fanami