Na informację o epidemii szybko zareagowały tzw. sieciówki. W sklepach wprowadzono specjalne środki ostrożności, skrócony został czas pracy. Zareagować też musiały inne sklepy, w tym tzw. sklepiki osiedlowe.
- Nawet w takim małym punkcie mamy większy kontakt z ludźmi niż osoby pracujące np. w biurach - mówi jedna z ekspedientek z Braniewa. Przyznaje, że Ona i jej koleżanki boją się zarażenia koronawirusem, ale starają się nie wpadać w panikę.
- Mamy osłonę, w sklepie może przebywać tylko jeden klient. Pozostali czekają na zewnątrz - tłumaczy.
Klienci w zdecydowanej większości wykazują zrozumienie zaistniałej sytuacji i stosują się do zaleceń.
- Jak czujemy się źle, to lepiej nie wychodzić z domu. I nie musi to być koronawirus. Może nauczymy się teraz tego, że ze zwykłym przeziębieniem też warto zostać w domu - radzi ekspedientka.