Tragedia w Szczyrku. W wybuchu gazu 3 lata temu zginęło 8 osób.

i

Autor: Katarzyna Zaręba

Wybuch gazu w Szczyrku. Mijają 3 lata od tragedii, w której zginęło 8 osób

2022-12-03 12:25

4 grudnia 2019 roku miała miejsce największa tragedia w historii Szczyrku. Około godziny 18:30 w domu na ulicy Leszczyńskiej doszło do wybuchu gazu. Eksplozja spowodowała zawalenie się budynku. Pracujące na miejscu służby ratownicze wydobyły z gruzów ciała 8 osób, w tym 4 dzieci. Najmłodsze z nich miało zaledwie 3 latka.

Wybuch Gazu w Szczyrku. Dom na ulicy Leszczynowej 6 został zmieciony z powierzchni ziemi

O godzinie 18:26 Szczyrkiem wstrząsnęła potężna eksplozja. Świadkowie wydarzenia relacjonowali, że duży, dwupiętrowy budynek w ciągu zaledwie kilku sekund został zrównany z powierzchni ziemi. Dom na ulicy Leszczynowej 6 zniknął, a w jego miejscu pojawiło się ogromne rumowisko.

Przybiegłam, jak to wszystko huknęło okropnie. Ten dom był wielki, dwupiętrowy. A jak stanęłam, to dosięgnęłam dachu. Chciałam to odkopać, ale nic się nie dało. Sam piasek był. Tego się nie da zapomnieć nigdy. To były moje ukochane dzieci, z którymi byłam na co dzień.

- wspominała w reportażu Polsat News Maria Kaim. Kobieta w tragicznym wybuchu straciła brata z żoną, syna, synową i wnuczęta.

Chwilę po wybuchu rozpoczęła się dramatyczna, trwająca ponad dobę akcja ratunkowa. Łącznie wzięło w niej udział niemal 200 osób. Ratownicy walczyli z ekstremalnie trudnymi warunkami, zmagając się z mrozem, dymem i szybko zapadającym mrokiem.

Cegła po cegle usuwamy materiał na gruzowisku. Teraz skupiamy się nad tym, żeby przebijać się przez stropy, bo to są aż trzy kondygnacje.

-relacjonował przebieg akcji ratunkowej Jacek Kleszczewski, ówczesny generał Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Katowicach. Dwa ostatnie ciała spod gruzowiska zostały wydobyte 5 grudnia około godziny 11.

Ofiary wybuchu gazu w Szczyrku. Całe miasto opłakiwało tragiczną śmierć Kaimów.

W wybuchu z 4 grudnia zginęło 8 członków rodziny Kaimów:60-letni Józef Kaim i jego 60-letnia żona Jolanta, 39-letni siostrzeniec Wojciech i jego żona Anna, a także 10-letnia Michalina, 6-letnia Marcelina, 3-letni Staś oraz 8-letni Szymon, wnuk Józefa. Rodzina prowadziła niewielki stok narciarski "Kaimówka". W jego skład wchodziły dwa wyciągi, wypożyczalnia sprzętu i szkółka narciarska. Kaimowie cieszyli się sympatią i poważaniem lokalnej społeczności, a ich tragiczna śmierć była szokiem dla wszystkich mieszkańców niewielkiego Szczyrku.

To jedna z największych tragedii, jakie spotkały nas do tej pory - taką małą społeczność. Szczyrk jest znany, wydawałoby się, że to kurort, a to wioska: 5,6 tys. mieszkańców i mamy raz tyle miejsc noclegowych. Więc tej skali tragedia dotyka wszystkich. Pominąwszy proceduralną kwestię, żałobę: wszyscy mamy tę żałobę, po prostu. A ludzie chcą w niej pomagać, przyjechać, coś zrobić

- mówiła PAP Sabina Bugaj z Miejskiego Centrum Kultury.

Jedną z ofiar katastrofy był trener narciarski Wojciech Kaim

W eksplozji domu na ulicy Leszczynowej zginął Wojciech Kaim, znany lokalnie trener narciarstwa alpejskiego. Pracował w klubach MKS Skrzyczne Szczyrk i KN Siepraw Ski. Był niezwykle lubiany przez swoich podopiecznych, a wielu młodych narciarzy alpejskich z regionu rozpoczynało swoją przygodę pod jego skrzydłami.

Zajmował się szkółką narciarską u nas w Sieprawiu. W tym roku też mieliśmy razem to ciągnąć. Właśnie mieliśmy ruszać. To był wyjątkowo serdeczny i ciepły chłopak. Naturalnie był ode mnie dużo młodszy, ale znakomicie układała nam się współpraca

- przekazał Onetowi Andrzej Bachleda-Curuś, były medalista mistrzostw świata w narciarstwie alpejskim.

Przyczyny wybuchu gazu w Szczyrku

Dzień po wybuchu rozpoczęło się prokuratorskie śledztwo, które miało wyjaśnić przyczyny tragedii. Trwające kilkanaście miesięcy czynności pozwoliły ustalić, że do wybuchu doszło w skutek przewiercenie gazociągu w trakcie prac budowlanych prowadzonych na ulicy Leszczyńskiej. Dalsze postępowanie wykazało, że w trakcie robót doszło do nieprawidłowości proceduralnych, o których informowała prokurator Agnieszka Michulec:

Inwestycja ta prowadzona była metodą przewiertu podziemnego przy użyciu wiertnicy, a zatem niezgodnie z decyzjami starosty bielskiego i burmistrza Szczyrku, a także niezgodnie z projektem budowlano-wykonawczym. Nakazywały one prowadzenie inwestycji metodą wykopu otwartego.

- przekazała portalowi Interia. Dochodzenie prokuratorskie wskazuje, że firma przed wykonaniem wiercenia miała nie sprawdzić, jak przebiegają sieci i na jakiej głębokości znajdują się gazociągi.

Zarzuty w sprawie tragedii usłyszało łącznie 6 osób: Roman D., prezes firmy budowlanej, która zleciła przewiert pod ulicą oraz Marcin S. i Józef D., pracownicy firmy budowlanej specjalizującej się w przewiertach podziemnych i wykonujący to zlecenie. Pozostała trójka oskarżonych usłyszała zarzuty związane z  nieprawidłowościami przy rozbudowie sieci gazowej, a szczególnie tworzeniu przyłącza do powstającego obiektu.

Według ustaleń śledczych, faktyczne położenie gazociągu było inne niż na sporządzonych przez nich planach. Dodatkowo w trakcie trwania inwestycji oskarżeni mieli też podrobić 11 dokumentów. Posługując się nimi, uzyskali nieuprawniony odbiór techniczny gazociągu, a następnie zgodę na jego napełnienie gazem.

Pogrzeb tragicznie zmarłych Kaimów odbył się 19 grudnia. 8-osobową rodzinę pożegnał cały Szczyrk.