Spektakularna kradzież w sercu Paryża
19 października Paryż obiegła wiadomość o jednym z najbardziej brawurowych napadów w historii nowoczesnej Europy. Do tego miała miejsce w największym i najsłynniejszym muzeum świata. Tuż przed otwarciem dla zwiedzających do Luwru wtargnęła grupa co najmniej czterech sprawców. Według wstępnych ustaleń działali z wyjątkową precyzją, doskonale znając system zabezpieczeń budynku.
Kamery monitoringu zostały unieszkodliwione w ciągu kilku minut, a sygnał alarmowy odcięty. Z muzeum zniknęło dziewięć klejnotów o ogromnej wartości historycznej i artystycznej. Były to elementy królewskiej biżuterii z XVIII wieku, należące niegdyś do Marii Antoniny i Ludwika XVI.
Jak informuje Alexandre Giquello, szef paryskiego domu aukcyjnego Drouot, „skradzione przedmioty są w obecnym stanie nieodsprzedawalne. Każdy z nich jest zbyt dobrze znany i opisany w katalogach muzealnych – złodzieje mogą jedynie przetopić je na surowce”.
Panika i śledztwo w całej Europie
Francuskie służby natychmiast rozpoczęły szeroko zakrojoną operację poszukiwawczą. Kontrolowane są granice, porty lotnicze i domy aukcyjne w całej Europie. Policja przypuszcza, że kradzież mogła być dziełem zorganizowanego gangu, który wcześniej badał zabezpieczenia Luwru od środka.
Ministerstwo Kultury Francji zapowiedziało konferencję prasową i kompleksowy audyt procedur bezpieczeństwa. Eksperci podkreślają, że to największy wstrząs dla paryskiego muzeum od czasów kradzieży „Mony Lisy” w 1911 roku.
Wokół Luwru od dnia napadu panuje atmosfera napięcia i niedowierzania. Tłumy turystów i mieszkańców gromadzą się przed piramidą, pytając, jak to możliwe, że najpilniej strzeżone muzeum świata stało się miejscem tak spektakularnego włamania.
Biżuteria z Luwru na Vinted? Internet reaguje na kradzież
Choć sprawa ma poważny wymiar, internauci postanowili rozładować napięcie humorem. Na popularnej platformie sprzedażowej Vinted zaczęły pojawiać się żartobliwe ogłoszenia, w których użytkownicy wystawiają „biżuterię z Luwru” za kwoty sięgające nawet 30 tysięcy euro (ok. 130 tys. zł).
W ofertach można zobaczyć zdjęcia podobne do skradzionych klejnotów lub nawet fotografie oryginałów pobrane z internetu. „Stan idealny, nieużywana od XVIII wieku” – brzmi jeden z opisów.
Trend rozpoczął się we Francji, ale szybko dotarł także do innych krajów Europy, w tym do Polski. Na krajowej wersji platformy pojawiły się pierwsze ogłoszenia. Jednak, jak zauważają użytkownicy, polscy internauci podeszli do sprawy z większym dystansem i żarty nie zyskały aż tak dużej popularności jak nad Sekwaną.
Luwr pod presją i pytania o bezpieczeństwo
Wraz z rozprzestrzenianiem się memów i fałszywych ogłoszeń rośnie też presja na francuskie władze. Jak wskazuje dziennik Le Monde, włamanie obnażyło poważne braki w systemie ochrony muzeum – od przestarzałego monitoringu po niedostateczną liczbę pracowników ochrony w godzinach porannych.
Z kolei Reuters podał, że szacowana wartość strat może sięgać nawet 88 milionów euro, co czyni napad jednym z największych rabunków muzealnych XXI wieku.
Minister kultury Francji zapowiedział, że priorytetem będzie „odzyskanie każdego z dziewięciu skradzionych przedmiotów oraz przywrócenie zaufania do bezpieczeństwa narodowego dziedzictwa”.
Złodzieje czy celebryci popkultury?
Internet już teraz porównuje sprawców do bohaterów filmów takich jak Ocean’s Eleven czy Lupin. Francuscy komentatorzy ironicznie zauważają, że „złodzieje przeszli do historii szybciej niż niejedna wystawa Luwru”.
Choć humor i memy pomagają rozładować atmosferę, dla służb sprawa pozostaje priorytetem kryminalnym. Jak podkreślają eksperci z Interpolu, na całym świecie co roku giną setki dzieł sztuki, ale skala i miejsce tej kradzieży są bezprecedensowe.
Oprac. Jakub Sadkowski