Dziennik Bałtycki

i

Autor: Dziennik Bałtycki 1959 rok Dziennik Bałtycki

UFO w Gdyni – legenda miejska czy prawdziwa historia czekająca na rozwiązanie?

21 stycznia 1959 roku – to wtedy doszło do tajemniczego zjawiska. Co się dokładnie stało? Zarówno współcześni gdynianie jak i świadkowie wydarzeń nie mieli zielonego pojęcia. Zielonego, czyli… Najczęściej powtarzaną tezą jest UFO.

UFO rozbiło się w Gdyni. To najbardziej spektakularna teoria. Ci, którzy chodzą bardziej przy ziemi mówili o spadającym meteorze czy amerykańskim statku satelitarnym. Tak czy inaczej od lat żyje opowieść o niezidentyfikowanym obiekcie z nieba.

Ta historia jest wciąż żywa, bo nigdy nie znalazła wytłumaczenia. Ci, którzy zajmowali się tematem wiedzą jedno – prawdopodobieństwo braku odpowiedzi na pytanie „co spadło z nieba” jest niemal stu procentowe. Opowieść o UFO jest równie niepewna co ta o meteorycie. Jest jednak kilka faktów: z basenu portowego wyłowiono nieznany obiekt, a to jak spadał widziało co najmniej kilka osób. Niektórzy w różnych miejscach.

UFO w Gdyni 1959

Zjawisko miało kilku świadków. Ich relacje publikował lokalny „Wieczór Wybrzeża”. Jeden z nich: Doker Jan Blok opowiadał o wielkim szczęściu. Tylko ono uchroniło statek od oczywistej zagłady. W zeznaniach pojawiają się twarde dane: „długość obiektu nie przekraczała 4 metrów, a średnica 1,5 metra”.

Alojzy Data wspominał, że upadkowi towarzyszył wysoki dźwięk przypominający zgrzytające o sobie fragmenty metalowych płyt. To najdłużej żyjący świadek, z którym jeszcze kilkadziesiąt lat temu rozmawiali badacze tajemniczego obiektu z Gdyni.

Obiekt widzieli też Włodzimierz i Jadwiga Poncze. Małżeństwo opisywało szczegółowo tajemniczy statek. Miał kolor ogniście czerwony.

Katastrofa UFO w Gdyni

Wśród opowieści były też te, przedstawiane przez pracowników magazynu POSTI. Świadkowie mówili, że tajemniczy obiekt, zanim runął do basenu portowego, na kilkanaście sekund zawisł nad miastem w okolicy placu Kaszubskiego. Był kulisty, czerwony, zmieniał kolor. Obiekt miał wpaść do wody z hałasem, wywołał wyrzut wody i pary wodnej.

Portowy basen po katastrofie został przeszukany przez nurków marynarki wojennej. Ponoć z dna wyciągnęli kawał metalu. Inni mówią o walcowatym pojemniku z niezidentyfikowanym płynem. - Szczątki miały trafić do Bornego-Sulinowa, gdzie stacjonował garnizon sowieckiej armii. Teraz to wątek, który jest trudny do odtworzenia

mówi Michał Miegoń z Muzeum Miasta w Gdyni.

Badanie katastrofy UFO

Telewizje japońskie i amerykańskie zaciekawiły się tematem, ekipy przyjechały do Gdyni. Ustalili, że z obiektu UFO wysiadło dwóch pasażerów…

Polska Akademia Nauk wyznaczyła nagrodę w wysokości 1000 ówczesnych złotych dla tego, kto odnajdzie fragmenty niezidentyfikowanego obiektu.

Najbardziej niezwykła legenda o Gdyni

Starsi mieszkańcy Gdyni opowiadają, że doszło do bliskiego spotkania. Na pokład statku "Jarosław Dąbrowski" miał spaść jeden z lotników, lub pasażerów podniebnego obiektu.

- mówi Michał Miegoń.

Jest jeszcze najbardziej obrazowy wątek gdyńskiego UFO. Dokumenty z sekcji zwłok przybysza ze statku. To relacje pojawiające się na różnego rodzaju grupach dochodzeniowych. Często wskazywanym tam dokumentem jest rzekomy raport od szpiegów brytyjskich.

Sama relacja ociera się o sience fiction, ale powtarza się na tyle często że jest traktowana poważnie. Jest niedookreślone czy sekcja miała miejsce na terenie szpitala oksywskiego czy innego miejsca w Trójmieście. Według rzekomej relacji świadków istota ta posiadała spiralny układ krwionośny, po sześć palców u stóp i dłoni oraz kombinezon z niezwykle trwałego, nieznanego na naszej planecie tworzywa. Gdy wraz z nim zdjęto z dłoni tej istoty tajemniczą bransoletę, nastąpił zgon - bądź hibernacja

Przytacza Miegoń.

Gdyńskie archiwum X

Wszystko wskazuje na to, że świadkowie szkodzili temu, co służby robiły „na prawdę”. Plotek było mnóstwo, a władzom było na rękę, by opinia publiczna powtarzała frazesy o UFO. Musiał być jakiś powód. Michał Miegoń wskazuje, że można połączyć fakty:

To wątek poświadczony przez mieszkańców w badaniach – katastrofa w okolicach kępy redłowskiej. Czyli cała akcja była przykrywką innej katastrofy. To uzasadniało by tak bogatą ilość artykułów. Nieszczęśliwie w Gdyni mógł też rozbić się satelita „Score”. Jeszcze w latach 70 pojawiały się doniesienia prasy o obiektach widzianych w różnych częściach pomorza – wojsko ucinało te dywagacje

SCORE to pierwszy amerykański sztuczny stożkowy satelita telekomunikacyjny, który w okolicy dnia katastrofy spadał z orbity ziemskiej. Teoria o meteorycie wydaje się nieprawdopodobna ze względu na brak większych uszkodzeń w porcie. Może więc jednak UFO?

UFO w Gdyni

„Coś” spadło na ziemię 21 stycznia 1959 roku, w 2018 po mieście naprawdę chodziły zielone ludziki. To już nowsza historia miasta. Tu mamy sto procent pewności co do tego, że po Gdyni chodziły ufoludki. A byli to uczestnicy nocy muzeów organizowanej przez Gdynię i podległe jej placówki. Niesamowitą historię wykorzystano podczas imprezy, mieszkańcy dostawali maski, a historia na chwile znów ożyła w grze miejskiej.

Książki o Gdyni

Historia o UFO z Gdyni została opisana w książce „Tajemnicza Polska” Jakuba Kuzy. Opisuje w niej niewyjaśnione historie, zapomniane skarby i sensacyjne okrycia z całego kraju. Dokładnie omawia też gdyńską legendę miejską i UFO. Śledztwo jednak nie jest już proste, a twardych danych coraz mniej.

"Chodź ze mną" Łukasz Orbitowski

Historia tajemniczego obiektu z Gdyni nie ma jeszcze swojej ekranizacji, ale na jej podstawie powstała książka. „Chodź ze mną” Łukasza Orbitowskiego. To pozycja w której rzecz dzieje się w Gdyni lat 50, a historia z UFO jest żywa. Autor książki zadbał zresztą o faktograficzne, historyczne tło konsultując się na etapie jej powstawania z Michałem Miegoniem z Muzeum Miasta Gdyni. Kanwą dla opisanych w "Chodź ze mną" wydarzeń jest bowiem oparta na faktach historia miłosna gdyńskiej studentki Ewy Góry i sowieckiego kapitana krążownika Nikołaja Artamonowa, który był nie tylko od niej starszy, ale również żonaty.