Mimo, że aura w środę nie rozpieszczała, ponad 60 kierowców i przedstawicieli pomorskich firm przewozowych, spotkało się na parkingu przy Centrum Handlowym Riviera w Gdyni. To właśnie stamtąd wyruszyła kawalkada prawie 50 autokarów, które w niewielkim stopniu zablokowały ruch na trójmiejskiej obwodnicy.
– My nie chcemy nikomu utrudniać życia. My chcemy, żeby w końcu ktoś nas zauważył – mówi Zygmunt Jarocki z Cars Jarocki. – Od ostatniego protestu, w lipcu, nic się nie zmieniło. A my musimy mieć za co utrzymać pracowników, nasz sprzęt – dodaje przewoźnik.
Kierowcy apelują do rządu m.in. o zamrożenie kredytów i leasingów przynajmniej do kwietnia 2022 r. – My nie chcemy, żeby ktoś je za nas spłacał. My chcemy jeździć, ale do tego czasu musimy po prostu przetrwać – tłumaczy Bogusław Płuciennik z BP Trans. – Premier apelował do nas byśmy utrzymywali etaty, byśmy utrzymywali ludzi, którzy są przy nas. I co jest teraz Panie Premierze? Zostaliśmy z tym sami. Z tymi kredytami, leasingami. Zapożyczając się u rodziny – mówi Mariusz Wójtowicz, przedstawiciel firmy Mari Trans.
W przejeździe uczestniczyli przewoźnicy z całego województwa pomorskiego. Liczą na to, że rząd dostrzeże ich problem i znajdzie się sposób na pomoc. Podobne akcje odbyły się także w innych polskich miastach.