Zza krat wychodzą do pracy. Skazani z Tarnowa tak spłacają długi

Więźniowie na budowie. To coraz częstszy widok w Tarnowie. Pracodawcy coraz chętniej szukają rąk do pracy wśród skazanych. Z więzienia przy ulicy Dąbrowskiego po zarobek wychodzi codziennie 160 osób. Pracują na budowach, w zakładach produkcyjnych czy warsztatach samochodowych.
- Ci więźniowie mają zasądzone alimenty, nawiązki i koszty sądowe. Zarabiają i spłacają swoje zobowiązania. Często jest tak, że skazanemu pozostaje naprawdę niewielka kwota. Zostaje mu np. 150 złotych za miesiąc pracy, ale mimo wszystko chętnych do pracy mamy bardzo wielu - mówi dyrektor zakładu karnego w Tarnowie - Tomasz Wiercioch.
Jeżeli zachodzi taka potrzeba więźniowie przechodzą również kursy. Uczą się na malarzy, brukarzy czy tynkarzy. - To są więźniowie wyselekcjonowani. Np. zbliża im się koniec kary, nie sprawiają żadnych problemów wychowawczych, są skazani przez sąd za drobne przewinienia typu kradzieże, nie spłacanie alimentów, czy jazda pod wpływem alkoholu - uzupełnia szef zakładu karnego.
Osadzeni poza murami więzienia zarabiają tzw. najniższą krajową.