Już od pierwszego pojedynku w powietrzu można było odczuć ogromne emocje. W klatce pojawił się ulubieniec lokalnej publiczności Dawid Stolarek, który przez poddanie wygrał z Krzysztofem Buriakiem.
Kolejne pojedynki to kolejne wielkie emocje. Po raz pierwszy w historii na gali SBS walczyły panie. I od razu oglądaliśmy 3 takie pojedynki.
Emocje się sięgnęły zenitu, gdy do klatki wszedł zawodnik-legenda SeaSide Battle, a więc Wojciech "Kulkinio" Janusz. Jego rywalem był reprezentant Ukrainy, Bogdan Kotlovyanov. Szczeciński Bersekers wyszedł zwycięsko z tego pojedynku, wygrywając przez poddanie.
Kolejne starcie zelektryzowało lokalną publiczność. Do octagonu weszli bowiem Bartosz Krogulec oraz Kamil Kaczmarek, który przyciągnął do Rega Areny rzeszę kibiców. Stawką tego pojedynku był pierwszy w historii pas SeaSide Battles. Przy głośnym dopingu publiczności zwycięstwo w tej walce odniósł Kaczmarek. Jego ręka powędrowała ku górze po pojedynku na pełnym dystansie i jednogłośnej decyzji sędziów. Jak sam powiedział "To była bardzo trudna i wymagająca walka, a rywal postawił naprawdę ciężkie warunki. Od początku wiedziałem jednak jaki jest plan na ten pojedynek i konsekwentnie go realizowałem. Czułem, że mam wszystko pod kontrolą, a to zwycięstwo to kolejne spełnione marzenie. Pas jest z kolei bardzo przyjemnym i mobilizującym dodatkiem."
W walce wieczoru do klatki weszła wielka gwiazda polskiego MMA - Tomasz Narkun. Rywalem popularnego "Żyrafy" był Fin Jussi Halonen. Narkun nie potrzebował zbyt dużo czasu, aby sędzia uniósł jego rękę do góry. Zakończył pojedynek zwycięstwem po 34 sekundach. To i tak niemal dwa razy dłużej niż podczas poprzedniej gali SBS, na której wygrał po upływie 16 sekund.
Gala SBS 4 to już historia, ale włodarze już piszą jej kolejne karty. 11 maja w Amfiteatrze w Szczecinie odbędzie się gala SeaSide Battles MMA 5. Już teraz wiemy, że w klatce ustawionej na scenie Teatru Letniego zobaczymy m.in. Wojciecha Kawę, Wojciecha "Kulkinio" Janusza czy posiadacza pierwszego pasa SBS - Kamila Kaczmarka.
Piotr Janusz, właściciel SBS tak podsumował mionioną galę: "To było naprawdę udane wydarzenie zarówno pod względem organizacyjnym, jak i sportowym. Zawodnicy dopisali i pokazali fantastyczne umiejętności. Szkoda dwóch poważnych kontuzji, ale taki właśnie jest ten sport - nieprzewidywalny. Już nie możemy doczekać się kolejnej gali. Czekają nas kolejne fajerwerki i wielkie pojedynki."
Nie pozostaje nic innego, jak w pełni zaufać włodarzowi organizacji. Dotychczasowe odsłony SBS pokazały bowiem, że miłośnicy sportów walki mogą liczyć na naprawdę fantastyczne widowisko.
