Wigilia - noc cudów

i

Autor: pixabay Wigilia - noc cudów

Zbliża się Wigilia. To noc cudów, tradycyjnych obyczajów i magicznych przesądów

2022-12-20 13:02

Na początku XX wieku Wigilia w Zagłębiu obfitowała, jak mało który dzień roku w różne wierzenia i zabiegi magiczne, mające na celu zapewnienie sobie i rodzinie zdrowia oraz pomyślności. Wigilii przypisywano znaczenie symboliczne.

Wszystko co tego dnia uczynimy i czego doświadczymy, będzie miało wpływ na cały następny rok. Niektóre, z dawnych przesądów przetrwały do dziś, inne pomału idą w zapomnienie lub kultywowane są tylko w niektórych regionach Polski.

Dawniej z łupinek cebuli próbowano przepowiedzieć pogodę na cały rok. Były też wróżby matrymonialne oraz te dotyczące zdrowia.

- Rano myto ręce w pieniądzach i kawałku chleba. Wrzucano do wody te dwa atrybuty, obmywano dłonie i twarz. To miało zapewnić zdrowie, ale również bogactwo. Starano się wywróżyć zdrowie z siana, które było pod obrusem. Wyciągano jedno źdźbło. Jeśli ono było zielone, proste to wróżyło danej osobie, że ona będzie się cieszyła zdrowiem w nadchodzącym roku - powiedziała nam etnograf Dobrawa Skonieczna-Gawlik.

Jeżeli wyciągnięte spod obrusu źdźbło było pożółkłe, połamane to taką osobę czekały w nadchodzącym roku choroby.

Wigilijny stół nakrywano białym obrusem, pod nim umieszczano siano. Pod stołem rozrzucano słomę.

- Stół opasano łańcuchem, bo wierzono że rodzina która zasiądzie przy tym stole będzie tak mocna jak ogniwa tego łańcucha i będzie się trzymała razem. Pod stołem kładziono łopatę bądź siekierę opierając podczas kolacji wigilijnej stopy właśnie na tym przedmiocie. Wierzono bowiem, że nogi będą tak silne jak żelazo z tej siekiery - dodaje etnograf.

Na współczesnym świątecznym stole nie może zabraknąć 12 potraw wigilijnych. Ale nie zawsze tak było. W Zagłębiu Dąbrowskim starano się by liczba potraw była nieparzysta. W zależności od zamożności gospodarzy było ich od trzech do dziewięciu. Musiały się tam pojawić potrawy, które pochodziły z pola, sadu i z lasu.

Co ważne na zagłębiowskim stole wigilijnym były głównie potrawy roślinne, postne bez użycia jakiegokolwiek tłuszczu zwierzęcego. Nie używano również nabiału, czyli mleka, masła czy śmietany.

Po kolacji wigilijnej rozłupywano orzech włoski i sprawdzano jakie ma wnętrze. Jeżeli było zdrowe i jędrne to osoba, która wybrała ten orzech i go rozłupała będzie się cieszyła zdrowiem. Jeżeli wnętrze było suche, albo spleśniałe to znaczyło, że to zdrowie będzie szwankowało.

Trudno wyobrazić sobie świąteczny dom bez choinki bombkami, łańcuchami i światełkami. To przy niej w wigilijny wieczór gromadzi się cała rodzina, śpiewając kolędy i czekając na rozpakowanie prezentów. W Polsce jest to jednak jedna z najnowszych tradycji wigilijnych, bo pojawiła się u nas dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku. Przywędrowała do nas z Niemiec. Wcześniej w Zagłębiu w domach wieszano podłaźniczkę.

- To była zielona gałąź, albo czubek sosenki ścięty i powieszony czubkiem na dół,ustrojony w naturalne ozdoby. Robiono ozdoby z opłatków, ale również wieszano małe orzechy, jabłuszka czerwone, aby przystroić podłaźnik - dodaje Dobrawa Skonieczna-Gawlik.

Największą jednak ozdobą domów na terenach Zagłębia były snopy zboża ustawiane w czterech kątach izby. Chowano w nich jabłka i suszone owoce, by mogły ich szukać dzieci.