Zbiórka na 8-letniego Kamilka z Częstochowy wzbudza wiele wątpliwości. GCZD odcina się od niej

i

Autor: Archiwum/Super Express/pomagam.pl Zbiórka na 8-letniego Kamilka z Częstochowy wzbudza wiele wątpliwości. GCZD odcina się od niej

Dramat chłopca z Częstochowy

Zbiórka na 8-letniego Kamilka z Częstochowy wzbudza wiele wątpliwości. GCZD odcina się od niej

Kiedy 3 kwietnia do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka o trafił 8-letni Kamilek z Częstochowy, w sieci pojawiło się kilka zbiórek. Większość z nich poznikała z sieci. Pozostała tylko ta organizowana przez Akademię Dobrych Pomysłów na portalu pomagam.pl, wobec której od początku narosło wiele wątpliwości. Jej organizatorzy stale powoływali się na współpracę z GCZD, które... nie chce mieć z nimi nic wspólnego.

Kamilek walczy o życie, a w tle wzbudzająca kontrowersje zbiórka na jego leczenie

W ubiegłym tygodniu, dokładnie 3 kwietnia, do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach trafił 8-letni Kamilek z Częstochowy. Chłopiec miał poparzone 25 procent ciała. Do tego liczne, niezaleczone złamania, ślady po przypalaniu papierosem i ślady po biciu. Dzień później wyszły na jaw dokładne okoliczności powstawania wszystkich ran na jego ciele, których sprawcą był jego ojczym 27-letni Dawid B. Mężczyzna od tygodni, przy biernej postawie matki dziecka - 37-letniej Magdaleny B. katował chłopca. 29 marca oblał go wrzątkiem i rzucił nim na piec jak niepotrzebnym przedmiotem. To właśnie w wyniku tego działania powstały najcięższe rany, które zagrażają życiu chłopca.

Od momentu trafienia do GCZD chłopiec przeszedł kilka operacji. Cały czas jest też utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. W ten sposób lekarze chcą oszczędzić mu bólu. Choć rokowana co do stanu jego zdrowia są cały czas optymistyczne, to jego stan nadal jest bardzo ciężki. Lekarze zresztą zapowiadają, że jego leczenie będzie trwało jeszcze wiele miesięcy. 

Matka chłopczyka oraz jego ojczym trafili już do aresztu na trzy miesiące. Kamil B. odpowie za usiłowanie zabójstwa i znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem. Matka Kamilka odpowie za narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia i pomocnictwo w znęcaniu. Sprawą zajmuje się również prokuratura, która bada wszystkie okoliczności tej sprawy włącznie z tym, czy MOPS dopełnił wszystkiego, aby uchronić chłopca przed krzywdą, jak również wątek szkoły i nauczycieli, czy faktycznie nie dostrzegali cierpienia Kamilka. 

Zbiórka niezgody: Rodzina najpierw nie chciała, a potem tak. Jak to wyglądało?

Tuż po tym, jak informacje o tragicznych wydarzeniach z Częstochowy obiegły całą Polskę, w sieci od razu pojawiło się kilka zbiórek na chłopca. Warto zaznaczyć, że w większości nielegalnych, a przede wszystkim - organizowanych bez porozumienia z rodziną chłopca. Z nich wszystkich ostała się jedna założona na portalu pomagam.pl przez Akademię Dobrych Pomysłów. Przed wpłacaniem na jakąkolwiek zbiórkę przestrzegło od razu Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka. Przestrzegała również przyrodnia siostra 8-latka, która nawoływała do natychmiastowego usunięcia zbiórki bowiem wbrew temu, co mówili wtedy organizatorzy, ona nie wyrażała żadnej zgody na organizację zbiórki. 

Zbiórka niezgody: Najpierw nie chcieli, a potem chcieli. Jak to wyglądało?

i

Autor: Archiwum/Facebook Zbiórka niezgody: Najpierw nie chcieli, a potem chcieli. Jak to wyglądało?

Tuż po tym wpisie dziennikarka Eski zadzwoniła do Grzegorza Siemko z Akademii Dobrych Pomysłów z pytaniem, na jakiej podstawie zbiórka jest organizowana, skoro przyrodnia siostra nie wyrażała żadnej zgody i do tego apeluje, aby nie wpłacać pieniędzy. Godzinę później otrzymała odpowiedź, że zgodę właśnie wyraził biologiczny ojciec 8-latka - pan Artur. Niedługi czas później przyrodnia siostra Kamilka wyraziła już pełne poparcie dla zbiórki organizowanej przez Akademię Dobrych Pomysłów podkreślając, że zbiórka jest prowadzona "za naszą wiedzą i zgodą a cały dochód z tej zbiórki jest zbierany dla Kamilka i jego przyszłe leczenie i rehabilitacje kiedy opuści szpital". 

Zbiórka niezgody: Rodzina najpierw nie chciała, a potem tak. Jak to wyglądało?

i

Autor: Archiwum/Facebook Zbiórka niezgody: Rodzina najpierw nie chciała, a potem tak. Jak to wyglądało?

W międzyczasie pod postem na Facebooku Akademii Dobrych Pomysłów w komentarzach pod zbiórką na Kamilka przetoczył się walec niechęci internautów wobec tego, co fundacja robi. W opiniach można było przeczytać, że jest to żerowanie na czyjejś tragedii, a sama zbiórka nie jest prawidłowo zweryfikowana, ani wiarygodna. Po kilku dniach post wraz z komentarzami został usunięty. 

Przed zbiórką zaczęło też przestrzegać Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka, które od samego poddawało w wątpliwość uczciwość każdej ze zbiórek włącznie z tą największą, organizowaną przez Akademię Dobrych Pomysłów. Dlaczego? Ponieważ ogłoszono ją tuż po tym, jak przez całą Polskę przetoczyła się informacja dotycząca tego, co spotkało 8-letniego Kamilka. 

- Zbiórka przez nas nie była oczekiwana ani pożądana. W pełni zabezpieczamy leczenie chłopczyka. Zdajemy sobie sprawę, że po wyjściu ze szpitala będą potrzebne środki na jego dalsze leczenie, tylko pytanie kto miałby nimi dysponować, skoro matka siedzi w areszcie, a ojciec chłopca nie ma władzy rodzicielskiej – podkreśla Wojciech Gumułka, rzecznik GCZD dodając, że „jako szpital czujemy się w obowiązku opiekować się chłopczykiem nie tylko zdrowotnie, ale też organizacyjnie i prawnie”. 

Z samą Akademią Dobrych Pomysłów szpital nie ma zbyt dobrych relacji – delikatnie mówiąc. Jak podkreśla Gumułka, od samego początku trwania zbiórki szpital informował ludzi, aby nie wpłacali na żadne zbiórki dotyczące chłopca z Częstochowy. Co więcej, publicznie się odcinał od nich, choć Akademia Dobrych Pomysłów stale próbowała się powoływać na szpital i dobrą współpracę z nim. Przykład? Niedawno pochwalili się, że zakupili niezbędne rzeczy dla Kamilka na prośbę szpitala, w tym m.in. mokre chusteczki czy… sudocrem, który przy leczeniu oparzeń nie będzie zupełnie przydatny. Problem w tym, że nikt ze szpitala o takie rzeczy nie prosił. 

- Pojawianie się tych ludzi z fundacji razem z ojcem Kamilka, wpychanie nam jakiś rzeczy i publikowanie faktury potwierdzających współpracę z nami jest bardzo niestosowne. Nie zamierzamy współpracować w żaden sposób z tą fundacją, a sprawę zgłosiliśmy do odpowiednich instytucji – mówi Wojciech Gumułka. 

Na ten temat rozmawialiśmy z Grzegorzem Siemko z Akademii Dobrych Pomysłów. Siemko twierdzi, że jeden z lekarzy dał listę potrzebnych rzeczy panu Arturowi. Chodziło o kremy, chusteczki nawilżane, pieluchy. Część została zakupiona, pozostałe pochodziły z zasobów z magazynu Akademii. Przedmioty te zostały jednak zwrócone przez szpital. Mężczyzna twierdzi, że jest hejtowany bez powodu. Nie rozumie, dlaczego doszło do konfliktu z placówką. 

- Szpital ma czelność kłamać, że my sami sobie tę kartkę napisaliśmy? To niech tą sprawą zajmie się prokuratura! - zaznaczył. - Po rozmowie z lekarzem nie miałem wrażenia, że to, co robimy, jest niewłaściwe. Powiedziałem mu, żeby bardzo byśmy nie chcieli, żebyśmy zwracali te środki do darczyńców – dodał. 

Uważa, że szpital sam prowadzi zbiórkę, bo ma numer konta na stronie, gdzie można wpłacać darowizny. - Gdy ruszyliśmy ze zbiórkę dla Kamilka, pojawiły się też inne zbiórki. Sami zgłosiliśmy te zbiórki. One zostały zamknięte na nasz wniosek. Przekazaliśmy dokumenty w tej sprawie do prokuratury. Nasze zbiórki są czynne. Nam nikt nie zamknął zbiórki, nikt nie zabrał nam laptopów – twierdzi.

Siemko podkreśla również, że zanim Kamilek wyjdzie ze szpitala, emocje już opadną, że to nie chłopiec będzie czekał na dalszą pomoc, tylko pomoc czekać będzie na niego. - Rozmawiałem z jednym z lekarzy, który nas pochwalił. Stwierdził, że pieniądze będą potrzebne na operacje plastyczne, które nie są refundowane – dodaje.

Kto tak naprawdę otrzyma pieniądze ze zbiórki na 8-letniego Kamilka?

Zapytaliśmy przedstawiciela Akademii Dobrych Pomysłów, jak to jest, że zbiórka powstała w porozumieniu z ojcem dziecka, który ma ograniczone prawa rodzicielskie. - On jako ojciec nie może organizować pomocy dla dziecka? My możemy uruchamiać pomoc bez zgody opiekuna, co jest zawarte w naszym statucie. Jeżeli widzimy gdzieś, że jest dziecko w naszej ocenie w trudnej sytuacji życiowej, to mamy prawo uruchomić pomoc zgodnie ze statutem fundacji. Jest tam napisane, że cele realizuje się m.in. poprzez zbiórki. Nikt nam nie może zabronić pomocy temu dziecku – uważa Siemko. Zapewnia, że Akademia już wcześniej pomagała głównie pogorzelcom i zawsze zebrane środki trafiały na wsparcie dla potrzebujących w całości. 

Niestety tego, czy jest to faktycznie zgodne ze statutem fundacji, nie można sprawdzić, bowiem nigdzie nie jest on umieszczony, a strona internetowa ADP jest cały czas w budowie. 

Sprawa zbiórki została zgłoszona przez GCZD do odpowiednich instytucji. - Sprawę analizuje wydział do walki z przestępczością gospodarczą pod kątem tego, czy doszło do naruszenia prawa. Obecnie kompletowane są informacje w tej sprawie - Olaf Burakiewicz z zespołu prasowego śląskiej policji. 

Portal pomagam.pl zamieścił natomiast komunikat na stronie zbiórki o następującej treści: 

W związku z olbrzymim zainteresowaniem pomocą Kamilkowi serwis Pomagam.pl objął tę zbiórkę dodatkowym nadzorem nad przekazaniem środków na wskazany w opisie cel. Wspierając tę zbiórkę masz pewność, że środki trafią na cele związane z rehabilitacją i leczeniem Kamilka. W razie wystąpienia jakichkolwiek okoliczności uniemożliwiających takie przekazanie środków, wszelkie wpłaty zostaną zwrócone darczyńcom.

Zapytaliśmy również portal pomagam.pl o kwestię tego, kto faktycznie otrzyma pieniądze na leczenie Kamilka i będzie nimi dysponował w sytuacji, gdy nie ma określonego opiekuna prawnego, jak wyglądało wypłacanie pieniędzy przy poprzednich zbiórkach organizowanych przez Akademię Dobrych Pomysłów, czy nie było dla nich zaskakujące, że zbiórka została założona tuż po pierwszych informacjach o dramacie Kamilka bez wyraźnej zgody jego opiekunów oraz o to, czy w takich przypadkach nie powinna być głębsza weryfikacja zbiórek pod kątem tego, kto, dla kogo i za czyją zgodą je organizuje

Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Jak tylko je otrzymamy, zaktualizujemy powyższy tekst.