Thor z Raciborza biegał z młotem i rozwalał samochody. Zrobił to w obronie honoru swojej byłej

Policjanci z gorzyckiego komisariatu (powiat wodzisławski) zatrzymali 29-letniego mężczyznę, który niczym Thor z Avengersów biegał z młotem w ręce i rozwalał samochody. Jak się okazało, chodziło o honor jego byłej partnerki i skandal obyczajowy.

Mieszkaniec Raciborza jak Thor. Rozwalał młotem samochody

Zgłoszenie o mężczyźnie, który niszczy ciężkim młotem samochody na ulicy Rybnickiej w Gorzycach, policja otrzymała w poniedziałek 24 października tuż po godz. 18. Jak relacjonował świadek, sprawca niczym bohater filmu Avengers - Thor, dzierżąc w ręce ciężki młot, zaczął niszczyć samochody. Po rozwaleniu kilku aut wsiadł do auta i odjechał. Zgłaszająca zapamiętała markę auta i początkowe numery rejestracyjne co ułatwiło szybkie namierzenie sprawcy. 

Gorzyccy kryminalni zauważyli opisany pojazd na ulicy Bogumińskiej w Wodzisławiu Śląskim. Zatrzymali volvo do kontroli i wylegitymowali kierowcę. Okazał się nim 29-letni mieszkaniec Raciborza, który przyznał się do zniszczenia samochodów.

Thor z Raciborza w obronie honoru swojej byłej. W tle afera obyczajowa

Zatrzymany przez policję 29-latek szybko wytłumaczył policjantom, dlaczego rzucił się z młotem na zaparkowane przy ul. Raciborskiej samochody. Powodem była jego była partnerka. 26-letnia Czeszka poskarżyła się swojemu "Thorowi", że jej znajomy, a tak naprawdę to żona jego znajomego, zrobili jej karczemną awanturę po tym, jak "pewna rzecz wyszła na jaw". Po tym, jak 29-latek usłyszał detale tej afery obyczajowej, wpadł w szał i w obronie honoru swojej byłej partnerki chwycił za młot i niczym Thor właśnie, używając pełnej mocy swoich mięśni, rozwalił cztery samochody, które należały do znajomego, który był mężem żony, która oskarżała jego byłą partnerkę o "pewną rzecz, która wyszła na jaw". 

50-letni mieszkaniec powiatu wodzisławskiego oszacował, że straty spowodowane przez Thora z Raciborza wynoszą ponad 20 tys. zł. 29-latek usłyszał już zarzut umyślnego zniszczenia mienia, przyznał się. Grozi mu teraz kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Mężczyzna, decyzją prokuratora został oddany pod dozór Policji, ma również zakaz kontaktu z pokrzywdzonym i zakaz zbliżania się do niego na odległość mniejszą niż 50 metrów.