Spółki węglowe przeciw dyrektywie metanowej. To dzika likwidacja

i

Autor: Natalia CZarnuch Spółki węglowe przeciw dyrektywie metanowej. "To dzika likwidacja"

Kopalnie znikną?

Spółki węglowe przeciw dyrektywie metanowej. "To dzika likwidacja"

Przedstawiciele największych spółek węglowych wystosowali list otwarty do europarlamentarzystów w sprawie unijnego rozporządzenia redukującego emisję metanu. Jeśli Unia Europejska nie posłucha apeli z Polski, to - jak zapowiadają przedstawiciele spółek, od 2027 roku nasze bezpieczeństwo energetyczne będzie zagrożone.

W siedzibie Polskiej Grupy Górniczej odbyła się konferencja, na której przedstawiciele największych spółek węglowych podpisali list otwarty do europarlamentarzystów w sprawie dyrektywy metanowe. Określają w nim wprost, że jeśli nie dojdzie do zmiany dyrektywy, to w 2027 roku bezpieczeństwo energetyczne Polski będzie zagrożone. 

To jest szybka, przyspieszona, dzika likwidacja sektora górniczego w Polsce - mówi Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grupy Górniczej. - Nie można wprowadzać regulacji, które w jednym momencie czynią wielomiliardowe inwestycje za bezcelowe. To jest biznes, który wymaga czasu i apelujemy, aby najpierw wybudować te nowe źródła OZE, które zastąpią węgiel, uruchomić, a wtedy kwestia węgla będzie rozwiązywała się sama.

Dyrektywa metanowa zabije polskie kopalnie

Dla prezesa PGG jest to tym ważniejsze, że dyrektywa, która miałaby wejść od 2027 roku tak naprawdę uderza w PGG i to właśnie ich kopalnie jako pierwsze zostałyby zlikwidowane. - To przyspieszona likwidacja PGG - podkreśla Rogala. 

Następne w kolejce, w 2031 roku będą kopalnie węgla koksowego, czyli dyrektywa objęłaby Jastrzębską Spółkę Węglową. Dlatego szefowie spółek górniczych szukają wszelkich sposobów, aby zapobiec wprowadzeniu unijnej regulacji. W liście zwrócili uwagę między innymi na to, że limity emisyjności zapisane w projekcie rozporządzenia są niemożliwe do wypełnienia w jakiejkolwiek kopalni głębinowej z pokładami metanowymi w Polsce. 

Jesteśmy za tym, aby przeprowadzać tego typu dokumenty przez UE poprawiające klimat, ale oczywiście w sposób rozsądny, merytoryczny. Oparty o wskaźniki, fakty, liczby, a nie  o same idee czy cele, które w rzeczywistości niewiele przyniosą naszemu klimatowi, a mogą przynieść szkody, w tym przypadku Polsce - podkreśla Marek Wesoły, wiceminister Aktywów Państwowych. 

Transformacja energetyczna musi być sprawiedliwa. Ta nie jest

Jak podkreślił Wesoły, ta dyrektywa wyrządzi ogromne szkody, zagrozi naszemu bezpieczeństwu energetycznemu i spowoduje chaos. Co więcej, będzie to miało też wymiar ekonomiczny, bowiem po wejściu w życie dyrektywy w 2027 roku Polska, aby zabezpieczyć się energetycznie, będzie musiała sprowadzać węgiel zza granicy, a to uderzy po kieszeniach Polaków. - Transformacja energetyczna nazywana sprawiedliwą musi być sprawiedliwa dla obywatela i dodam więcej, dla najuboższego obywatela UE. Jeśli tak nie będzie to żadnej takiej transformacji nie nazwiemy sprawiedliwą - podkreśla Wesoły.

W liście zwrócono też uwagę między innymi na to, że limity emisyjności zapisane w projekcie rozporządzenia są niemożliwe do wypełnienia w jakiejkolwiek kopalni głębinowej z pokładami metanowymi w Polsce. 

Dyskutowany obecnie w Parlamencie Europejskim projekt rozporządzenia ma wprowadzić od 2027 r. normę 5 ton emisji metanu do atmosfery na 1 tys. ton wydobytego węgla innego niż koksowy (pierwotnie projekt dopuszczał 0,5 tony), a od roku 2031 - 3 tony metanu na 1 tys. ton węgla, w tym koksowego.

Polskie kopalnie emitują średnio od 8 do 14 ton metanu na 1 tys. ton wydobytego węgla. Zostałyby obłożone wysokimi karami za przekroczenie norm; w Polskiej Grupy Górniczej S.A. byłoby to według szacunków nawet ok. 1,5 mld zł rocznie, a w całym polskim górnictwie ok. 4 mld zł rocznie.

List do europarlamentarzystów dostępny jest TUTAJ