Śląskie: Chorym na raka kobietom kazał leczyć się... plastrami. Szarlatan zarobił, one straciły życie

i

Autor: pixabay.com Śląskie: Chorym na raka kobietom kazał leczyć się... plastrami. Szarlatan zarobił, one straciły życie

Kryminalne

Śląskie: Chorym na raka kobietom kazał leczyć się... plastrami. Szarlatan zarobił, one straciły życie

Do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód trafił akt oskarżenia przeciwko 56-latkowki, który zalecił dwóm kobietom chorym na raka zaprzestanie dotychczasowego leczenia na rzecz "terapii", za którą zainkasował od nich 45 tysięcy złotych. Obie kobiety nie żyją.

Chorym na raka kobietom zalecał plastry oczyszczające

56-latek z woj. małopolskiego cierpiącym na złośliwe nowotwory po przeprowadzonych pseudobadaniach wmówił, że nie chorują na raka, ale są zarażone różnymi patogenami. Zalecił im więc, aby zaprzestały dotychczasowego leczenia zalecanego przez lekarzy i zaproponował swoją "terapię". Terapię, za którą skasował je na łączną kwotę 45 tys. zł. Obie kobiety zmarły. 

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego Katowice-Wschód. Śledztwo prowadziła Prokuratura Rejonowa Katowice-Wschód. 56-latek odpowie za oszustwa na szkodę dwóch kobiet, narażenie ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także za udzielanie świadczeń zdrowotnych bez uprawnień - poinformowała we wtorek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.

Obie kobiety chorowały na nowotwór złośliwy. Każda z nich zgłosiła się do niego w innym czasie, kiedy były w trakcie leczenia specjalistycznego. 56-latek był bioenergoterapeutą i nie posiadał żadnych uprawnień do leczenia. Zapewnił jednak każdą z nich, że jest lekarzem i wie jak się leczy. Kobiety były "badane" m.in. przy użyciu przedmiotu wyglądającego jak wahadełko. - Zapewnił kobiety, że nie chorują na nowotwory, a zostały zarażone różnymi patogenami. Zalecił im zaprzestanie dotychczasowego leczenia i przyjmowania leków - opisuje prokurator Zawada-Dybek. 

Leczenie naświetlaniami, matami i plastrami oczyszczającymi

Tak zwana terapia, jaką zaproponował bioenergoterapeuta polegała na naświetlaniu generatorem plazmowym, korzystaniu z maty grzewczej z kamieni oraz... plastrów oczyszczających. To miało zapewnić im powrót do zdrowia. Chorujące na nowotwór kobiety przekazały mu łącznie 45,6 tys. zł za świadczone porady i możliwość korzystania z lamp do naświetleń. 

Szkody zdrowotne, związane z opóźnionym leczeniem, które z uwagi na pogarszający się stan zdrowia kobiety ostatecznie podjęły, okazały się niemożliwe do naprawienia. Obie kobiety zmarły: jedna w wieku 66 lat, a druga w wieku 35 lat - podkreśliła prokuratura. Postępowanie zainicjował mąż jednej z pokrzywdzonych.

Śledczy przytoczyli w tej sprawie opinię biegłego z zakresu medycyny. Stwierdził, że działania 56-latka były w świetle nauk medycznych niedopuszczalne i szkodliwe. Pacjentki straciły kilka miesięcy prawidłowego leczenia, które mogło wydłużyć ich życie i zmniejszyć cierpienia fizyczne i psychiczne. 56-latek nie przyznał się do popełnionych czynów. Odmówił też składania wyjaśnień. Grozi mu do 8 lat więzienia.