Rudy kot został potrącony przez samochód. Córka właścicieli mu nie pomogła, bo była pewna, że nie żyje

i

Autor: Pet Patrol Rybnik

Zwierzęta

Rudego kocurka potrącił samochód. Córka czekała na ojca, który "zabierze go łopatą"

Kot w cierpieniu leżał przy ulicy przez kilkadziesiąt minut. Nikt mu nie pomógł. Córka właścicieli nawet nie podeszła zobaczyć, co się z nim stało. Była pewna, że nie żyje.

W miniony wtorek jedna z wolontariuszek fundacji Pet Patrol Rybnik jechała samochodem, gdy nagle przy drodze zauważyła leżącego kota. Zatrzymała się, by sprawdzić, co mu się stało. Rudy sierściuch leżał przewrócony na boku. Oddychał, ale było widać, że cierpi. Wszystko wskazywało na to, że został potrącony.

Po posesji w pobliżu kręciła się kobieta. Wolontariuszka zapytała ją, dlaczego nie pomogła rannemu zwierzęciu. Ta odparła, że kot nie należy do niej, tylko do jej rodziców. Była też pewna, że nie żyje i czekała na ojca, który miał go "zabrać łopatą" z ulicy.

Wstrząśnięta wolontariuszka zadzwoniła do koleżanek z fundacji, żeby im opowiedzieć o sytuacji. Zapadła decyzja, żeby zabrać kotka do weterynarza. Kobieta nie chciała im oddać zwierzęcia i powiedziała, że rodzice się nim zajmą. W obawie, że tak się nie stanie, wolontariuszka postawiła i zabrała rannego kocurka ze sobą.

Kocurek trafił pod opiekę weterynarza. Okazało się, że ma połamaną miednicę i częściowy brak czucia głębokiego. Został zoperowany i powoli wraca do zdrowia, ale nie może się jeszcze zbyt dużo ruszać. Gdy jego rehabilitacja się zakończy, trafi do adopcji.

Najważniejsze wiadomości ze Śląska

i

Autor: Eska Link: https://www.eska.pl/slaskie/