Patostream Kawiaqa był z Bytomia. To tam pobili jedną z dziewczyn, a drugą upodlili. Wiadomo, kim były

i

Autor: YouTube/Konopskyy Patostream Kawiaqa był z Bytomia. To tam pobili jedną z dziewczyn, a drugą upodlili. Wiadomo, kim były

Kontrowersje

Patostream Kawiaqa był z Bytomia. To tam pobili jedną z dziewczyn, a drugą upodlili. Wiadomo, kim były

Wiadomo już, kim były dziewczyny, które znalazły się na patostreamach Kawiaqa oraz jego kompana Tucznika. Jak się okazało, kontrowersyjne streamy były kręcone na żywo z mieszkania w Bytomiu. Policja do tej pory nie wszczęła śledztwa ze względów proceduralnych. Główni podejrzani aktualnie przebywają poza granicami Polski i... kpią sobie z wymiaru sprawiedliwości.

Kawiaq ma poważne kłopoty. Policja zna tożsamość ofiar patorstreamerów

Policja zabezpieczyła już dowody w postaci dwóch nagrań, które były streamowane przez Kawiaqa i jego kompana "Tucznika" na YouTube. Jak informuje "Fakt", jedno z nagrań było robione w mieszkaniu na ul. Podhalańskiej w Bytomiu. To właśnie tam nocą z 18 na 19 listopada Marcin F. wraz z Bartłomiejem K. rozpili do nieprzytomności młodą kobietę, wyzywali, obmacywali czy podawali "proszek do prania". W pewnym momencie dziewczyna przed nimi się rozebrała do bielizny. Nagrano również ją całkowicie nagą. W pewnym momencie przestali kontrolować sytuację, a stan dziewczyny zaczął się pogarszać. Kobieta przewracała się i leżała we własnych wymiocinach. Według ustaleń "Faktu" jeden z patostreamerów, Bartłomiej K. miał wezwać do niej pogotowie ratunkowe, a potem ją wyrzucili z mieszkania.

Ratownicy, którzy pojawili się w mieszkaniu przy ul. Podhalańskiej nikogo nie zastali. Było to o godz. 3:38. Informacja o tym, co się wyprawia w mieszkaniu, dotarła wcześniej do właściciela, który wynajął im lokal. Jeszcze tej samej nocy kazał im się stamtąd wynieść. 

Kolejny live z hotelu w Bytomiu. Dziewczyna pobita butelką

Kolejny live był kilkanaście godzin później z hotelu w Bytomiu. W trakcie wylano dziewczynie na głowę butelkę wódki. Dla żartu. Później tą samą butelką Bartłomiej K. zaczął bić ją po głowie. Przed kamerami twierdził, że w samoobronie, bo dziewczyna go zaatakowała. Zalana krwią dziewczyna została w pokoju hotelowym, natomiast Kawiaq i Tucznik "bohatersko" uciekli z miejsca zdarzenia. Niedługo potem zamieścili informację z lotniska, że uciekają z kraju. Mówili o Malediwach, ale ostatecznie namierzono ich w egipskiej Hurghadzie. 

Nagraniami zajmują się śląscy policjanci oraz Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości. 

Zgromadzony w sprawie materiał został przekazany do prokuratury, celem oceny prawno-karnej. Dopiero po dokładnej analizie uzyskamy ostateczną odpowiedź, w jakim kierunku prawnym będą prowadzone dalsze czynności – informuje komisarz Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka śląskiej policji w rozmowie z "Faktem".

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, Joanna Smorczewska poinformowała natomiast, że zostanie wyznaczona jednostka, która poprowadzi śledztwo. A ma ono być kompleksowe i nie dotyczyć tylko ostatnich nagrań, ale wielu innych patostreamów, jakie Kawiaq realizował na terenie województwa śląskiego. 

Co istotne, na ostatnich nagraniach widać, że udział w nich brały nastolatki. Policja póki co nie chce mówić o tym, czy dziewczyny były świadome, na co się piszą i w czym wezmą udział. 

Z uwagi na wstępny etap prowadzonych czynności oraz konieczność wykonania szeregu innych ustaleń, informowanie o poczynionych dotychczas ustaleniach i zrealizowanych czynnościach byłoby na tym etapie postępowania niezasadne i mogłoby znacznie utrudnić przebieg postępowania – wyjaśnia rzeczniczka śląskiej policji w rozmowie z "Faktem".