Krokodyle na posesji. Jerzy K. nie pojawił się na procesie, zeznawali świadkowie

i

Autor: Pixabay

Kryminalne

Koszmarne odkrycie na posesji w Sosnowcu. Zeznawali świadkowie

2024-04-12 7:49

W czwartek, 11 kwietnia rozpoczął się proces właściciela posesji w Sosnowcu, na której znaleziono zwłoki krokodyla i dwóch serwali. Oskarżony, a także jego pełnomocnik, nie pojawili się w sądzie. Zeznawali świadkowie.

Martwy krokodyl i dwa serwale na posesji w Sosnowcu

Trzymał na swoim podwórku przy domu dwa kilkumetrowe nilowe krokodyle oraz dwa afrykańskie koty - serwale. Interweniowały służby. Jeden z krokodyli został przewieziony do zoo w Poznaniu, drugiego, a także serwale, znaleziono martwe. Do makabrycznego odkrycia doszło w maju 2023 r. przy ul. Borowej w Sosnowcu.

W czwartek, 11 kwietnia w sosnowieckim Sądzie Rejonowym rozpoczął się proces właściciela posesji, 54-letniego Jerzego K. Oskarżony ani jego pełnomocnik nie pojawili się na rozprawie. Zeznania złożyli świadkowie.

- Najpierw zadzwonił do nas anonimowo mężczyzna z informacją, że jeden z mieszkańców ul. Borowej w Sosnowcu przetrzymuje krokodyla i serwale. Nie powiedział niczego więcej. Mężczyzna nie chciał podać swoich danych. Mówił, że nie chce się wikłać w tę sprawę, składać później zeznań. Pozyskaliśmy dość ogólną informację. Ale ten mężczyzna zadzwonił do nas ponownie i wówczas podał numer posesji. Poinformował również, że zwierzęta już nie żyją. Wówczas powiadomiliśmy policję - wyjaśniła pracownica Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska

Zeznawał także weterynarz, u którego Jerzy K. szczepił psy. Na pytanie sędzi Moniki Bieleckiej, czy widywał na sąsiedzkiej posesji krokodyle, odpowiedział przecząco. 

W sądzie zeznawali świadkowie, m.in. właścicielka jednego z serwali

Jedno z martwych zwierząt - jak się okazało - należało do miłośniczki serwali z Sosnowca.  - Było zaczipowane i w ten sposób trafili do mnie policjanci. Byłam w szoku, bo powinno się gdzie indziej znajdować - mówiła. 

Opowiadała, że chciała kupić samicę z hodowli w Niemczech. - Serwal daje się udomowić, ale do czasu aż skończy pół roku życia. Później jest to niemożliwe. Kotka Helga, którą kupiłam miała mieć trzy miesiące. Już w domu zorientowałam się, że zostałam oszukana. Zwierzę miało co najmniej osiem miesięcy i było dzikie. Przypomniałam sobie ogłoszenie mężczyzny z dość bliskiej okolicy, który reklamował się jako hodowca serwali. Zadzwoniłam i umówiliśmy się, że on Helgę zabierze do swojej hodowli, a w zamian da mi młodziutką serwalkę. W trakcie rozmów mówił o Jerzym K. Opowiadał, że on hoduje krokodyle. Mój rozmówca zapewniał, że ma do sprzedaży młode. Nie byłam oczywiście zainteresowana, ale był tak przekonujący, że nawet w komórce zapisałam go jako krokodyl - zeznała kobieta.

- Wcześniej zaczęłam go sprawdzać. Okazało się, że nie ma żadnej hodowli, ale jego nazwisko jest doskonale znane w środowisku handlarzy, którzy zarabiają na dzikich zwierzętach - zeznała miłośniczka serwali. Zamiast kotki, dostała z powrotem pieniądze.

Zwierzęta zostały zagłodzone. Jerzemu K. grozi więzienie

Właściciel najpierw mówił policjantom, że nie podawał zwierzętom jedzenia, bo bał się je karmić, gdy podrosły. Tłumaczył też, że wcześniej prowadził coś w rodzaju obwoźnego cyrku. Jerzy K. odmówił jednak składania wyjaśnień w prokuraturze.

Oskarżony został za znęcanie się nad zwierzętami oraz za przetrzymywanie, handel i przewożenie gatunków niebezpiecznych dla życia ludzi. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi mu do trzech lat więzienia.

W piątek, 12 kwietnia przed sądem staną kolejni świadkowie, którzy będą zeznawać w procesie. 

Zeznania świadków zostały przytoczone za „Gazetą Wyborczą". 

Dzikie, egzotyczne zwierzęta. Rozpoznacie je, co o nich wiecie? [QUIZ]

Pytanie 1 z 15
Jak się nazywa słynny prowadzący/narrator programów przyrodniczych produkcji BBC, który od lat 50. XX w. przybliża nam życie dzikich zwierząt?