Okupacja PGG w Katowicach

i

Autor: Solidarność

W tym roku okaże się, czy górnictwo będzie żyło dłużej. Protest nabiera rozpędu

2022-07-12 17:19

Rozszerza się protest górniczych związków zawodowych domagających się nie tylko podwyżek płac, jednorazowych nagród (wzorem tych, które dostali górnicy w Jastrzębskiej Spółce Węglowej), ale także większej zapłaty za węgiel energetyczny od jego głównych odbiorców. Okupujących (od 11 lipca) siedzibę Polskiej Grupy Górniczej (PGG) wspomagają (od 12 lipca) związkowcy Taurona Polskiej Energii (TPE). Oni też okupują siedzibę swojego koncernu.

Zajęli pomieszczenia, bo chcieli podwyżki płac, ale zarząd spółki (dostarczającej rocznie 51 TWh energii elektrycznej rocznie do 5,6 mln odbiorców) nie jest skory przystać na te żądania. – Rozmowy były toczone na posiedzeniu Rady Społecznej Tauron Polska Energia. Nasze żądania nie są wcale wygórowane. Jaka jest inflacja, nikomu nie trzeba tłumaczyć. Zaproponowaliśmy 5,5 tys. zł netto jednorazowego wyrównania pracownikom za całe pierwsze półrocze i gwarancji rozpoczęcia dalszych rozmów płacowych w sierpniu. Niestety zarząd twierdzi, że nie ma na to środków, że jest to niemożliwe, więc zamiast porozumienia mamy protest okupacyjny – objaśnia Stanisław Kłysz, wiceprzewodniczący „Solidarności” w spółce Tauron Wydobycie (TW) i szef „S” w kopalni Brzeszcze.

TW jest elementem grupy TPE. W 2021 r. 3 kopalnie TW wypuściły na górę 5,15 mln t węgla. To prawie 600 tys. t węgla więcej w porównaniu do 2020 r.. Spółka zwiększyła także przychody ze sprzedaży węgla. Żeby było jasne. Protestujący górnicy chcą więcej zarabiać, skoro więcej pracują (w tym roku kopalnie równo fedrują również w soboty). Domagają się tego, na co umówili się z rządem, gdy jeszcze nikt nie zakładał, że dojdzie do pełnowymiarowej wojny na Ukrainie, a władza była przyparta do muru naciskami ze strony Komisji Europejskiej, domagającej się, by Polska włączyła się aktywnie do realizacji unijnej polityki dekarbonizacyjnej.

Przypomnijmy: skończyło się to zawarciem umowy społecznej i zgody górniczych związków zawodowych na zamknięcie na Śląsku kopalń węgla kamiennego do 2049 r. Teraz jednak związkowcy alarmują. Wysłali (12 lipca) w tej sprawie stosowne memorandum do premiera. – Po roku od podpisania umowy społecznej niestety trzeba otwarcie powiedzieć, że w kwestii jej realizacji nie dzieje się absolutnie nic. Od wybuchu wojny na Ukrainie rząd dużo mówi o zwiększeniu wydobycia węgla, o wydłużeniu żywotności kopalń i energetyki węglowej. Ale to tylko słowa, pusta propaganda. Realnych działań nie ma żadnych – uważa Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”.

Zygmunt Łukaszczyk: Nie da się zastąpić rosyjskiego węgla polskim

Nie podjęto żadnych działań na rzecz realizacji zapisanych w umowie inwestycji w nowoczesne technologie węglowe, których rozwój zapewniłby naszemu krajowi dostęp do taniej, czystej i stabilnej energii. Bezczynność rządu w tym zakresie jest szczególnie bulwersująca w kontekście kryzysu surowcowego oraz drastycznego wzrostu cen energii, z jakim mamy obecnie do czynienia” – napisali związkowcy do Mateusza Morawieckiego. A lider śląsko-dąbrowskiej „S” dodaje: – Podam tylko jeden przykład, jakie są skutki bierności rządu w kwestii nowoczesnych technologii węglowych. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy gaz w Europie podrożał dziesięciokrotnie. Nie wiadomo czy w zimie tego surowca nie zabraknie. Gdybyśmy realizowali zapisane w umowie społecznej inwestycje w zgazowywanie węgla, już niedługo mielibyśmy kilka mld m sześc. własnego gazu, wielokrotnie tańszego od błękitnego paliwa z importu…

Zgazowaniem węgla w Polsce zajmują się od kilkunastu lat. Bez powodzenia. Najbardziej zaawansowane prace prowadzono w katowickiej KWK „Wieczorek”. Kopalni już nie ma. Związkowcy w liście do premiera słusznie zauważają, że proces notyfikacji górniczej umowy społecznej w Komisji Europejskiej od miesięcy tkwi w martwym punkcie, a rząd nie robi nic, aby zmienić tę sytuację. – Jeśli KE nie notyfikuje, czyli nie zgodzi się na umowę społeczną, wynegocjowany z ogromnym trudem system funkcjonowania górnictwa do 2049 r. będzie trzeba wyrzucić do kosza. Górnictwo zamiast rozłożonej na wiele lat transformacji będzie czekać brutalna likwidacja. Innymi słowy za bezczynność rządu zapłacą górnicy, ale też wszyscy inni mieszańcy naszego kraju, bo jeśli ten czarny scenariusz miałby się spełnić, czeka nas wielokrotnie poważniejszy od obecnego kryzys energetyczny – ostrzega przewodniczący Kolorz.

Przedstawiciele central związkowych domagają się natychmiastowego spotkania ze stroną rządową, by dowiedzieć się, jaka jest dalsza przyszłość górnictwa węglowego i energetyki przez nie zasilanej. Rozmowy to nie będą łatwe. Tak samo jak zwiększenie wydobycia do poziomu oczekiwanego przez rząd.