Kamil Durczok

i

Autor: Tadeusz Wypych/REPORTER

Wspomnienie

Kamil Durczok zmarł dwa lata temu. Tak mało o nim wiedzieliśmy

Kamil Durczok zrobił oszałamiającą karierę w dziennikarstwie. Mozolna wieloletnia praca doprowadziła go na szczyt popularności, z którego spadł w ciągu zaledwie kilku dni. Nie potrafił sobie poradzić ani z sukcesem, ani z porażką. Zmarł dwa lata temu zmagając się z demonami przeszłości i długoletnią chorobą alkoholową.

Utalentowany dziennikarz, zdobywca prestiżowych nagród branżowych i odznaczeń państwowych, ulubieniec telewidzów, publicznie wyznający miłość do Śląska celebryta - tak chciał być zapamiętany Kamil Durczok. Czy mu się udało? Dwa lata po tragicznej śmierci wracają wspomnienia. I te bolesne, i te radosne. 

Co było przyczyną śmierci Kamila Durczoka?

Kamil Durczok zmarł 16 listopada 2021 r. o godz. 4.23 w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym im. prof. Kornela Gibińskiego w Katowicach. W komunikacie szpitala napisano, że zmarł w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia. Domyślano się, że być może chodzi o nawrót choroby nowotworowej. Ale dla bliskich znajomych i rodziny było jasne, że przyczyną była choroba alkoholowa. Do szpitala trafił kilka godzin wcześniej w krytycznym stanie. Nie udało się go uratować. Miał 53 lata.

Znajomy profesor, który go reanimował, nad ranem napisał mi wiadomość. Ten SMS mnie obudził. Jestem mu wdzięczna, dzięki niemu mogłam sama powiedzieć synowi, że ojciec nie żyje. Zrobiłam to, zanim informacja pojawiła się w mediach, zdążyłam przed tabloidami – powiedziała Marianna Dufek, była żona Kamila Durczoka w rozmowie z FashionPost.pl.

Kamil nigdy zbytnio nie przejmował się stanem zdrowia. Niestety pił coraz częściej i coraz dłużej, aż pojawiły się żylaki w przełyku, oznaczające marskość wątroby. Kilka razy próbował poddać się terapii, w czym pomagał mu osobiście ks. Piotr Brząkalik, niepijący alkoholik i duszpasterz środowisk trzeźwościowych Archidiecezji Katowickiej. Bezskutecznie. Nałóg powracał i za każdym razem był silniejszy.

Po jego śmierci zadzwonił do mnie nasz dobry znajomy – transplantolog z warszawskiego szpitala na Banacha. Powiedział, że Kamil po pierwszym ataku, kiedy przeszedł transfuzję, wiedział, że konieczny jest przeszczep wątroby. Miał zacząć przygotowywać się do procedury, ale więcej nie zadzwonił – powiedziała Marianna Dufek.

Przyjaciele pożegnali Kamila Durczoka

Żona Kamila Durczoka ma wspomnienia

W drugą rocznicę śmierci Kamila Durczoka, byłą żona Marianna Dufek opublikowała zaskakujący wpis na Facebooku. 

W pewnym momencie moi Przyjaciele i ja zaczęliśmy o Nim mówić „Redaktor (...) Byłeś dobrym dziennikarzem, Redaktorze…”

Gdzie pracował Kamil Durczok

Kamil Durczok osiągnął niebywały sukces zawodowy. Pracę rozpoczął w 1990 r. w studenckiej rozgłośni Egida Uniwersytetu Śląskiego, by po kilku miesiącach trafić do Radia Katowice, a następnie zostać dyrektorem nowego radia TOP w Katowicach. Chciał jednak czegoś więcej więc rozpoczął przygodę w Telewizji Katowice i bardzo szybko stał się jednym z głównych prowadzących rozmowy z politykami w TV Polonia. To pozwoliło mu wypłynąć na szerokie wody i stał się głównym prowadzącym Wiadomości TVP.

Kariera potoczyła się błyskawicznie. W tym czasie zdobył najważniejsze branżowe nagrody w Polsce: Grand Press dla dziennikarza roku (2000), Wiktora dla najwyżej cenionego dziennikarza, komentatora i publicysty (2004).

W 2006 r. przeszedł do prywatnej stacji TVN, kuszony wielkimi pieniędzmi, możliwościami wyjazdów zagranicznych i nowym rozdziałem kwitnącej kariery. Spędził w TVN dziewięć szalonych lat, będąc jednym z ulubionych tematów tabloidów. Aż do 2015 r. był szefem głównego programu informacyjnego Fakty.

Zmienił się nie do poznania. Większość czasu przebywał w Warszawie, to oczywiste. Ale gdy przyjeżdżał do Katowic, coraz rzadziej chciał się spotykać ze starymi znajomymi. Udawał lub faktycznie nie poznawał ludzi, z którymi zaczynał dziennikarską przygodę. Powiedzieć o nim, że nos trzymał wysoko, to nic nie powiedzieć. Ale miał to tego prawo. Był mega gwiazdą - mówi jeden z przyjaciół z lat studenckich.

Kiedy Kamil Durczok odszedł z TVN?

Zawodowy upadek nastąpił w 2015 r. gdy w tygodniku Wprost ukazały się teksty dotyczące jego rzekomych ekscesów w Warszawie oraz zarzutów dotyczących mobbingu i molestowania.

Stacja TVN rozwiązała umowę o pracę z Kamilem Durczokiem. Na nic zdały się wygrane procesy z Wprost, bo do TVN już nie powrócił.

W Katowicach założył regionalny serwis informacyjny Silesion. Uczestnicy oficjalnego otwarcia portalu do dziś pamiętają, że rozmachem był podobny do uroczystości rozdania Oscarów. Początkowy zachwyt przerodził się z czasem w rozczarowanie. Silesion miał wielkie aspiracje, lecz rynek okazał się bezwzględny. Bez użytkowników, bez stałego dopływu pieniędzy skazany był na porażkę. Dlaczego? Zdawał sobie sprawę z talentu, ale znał swoje ograniczenia.

W osiągnięciu sukcesu najbardziej przeszkadza mi brak konsekwencji. Ale i to, co paradoksalnie jest moim atutem, czyli wyobraźnia. Wyobraźnia wbrew pozorom często przeszkadza w biznesie dlatego, że podsuwa różne negatywne scenariusze, które mnie hamują i blokują – mówił podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w 2017 r.

Kamil Durczok na zakręcie

Dodał także, że nie potrafi znaleźć złotego środka i cały czas miota się dręczony potrzebą pracy na sto procent. Zdawał sobie sprawę, że jest rozpoznawalny i umiał to wykorzystać. Lubił blask fleszy i splendor, ale nie potrafił się pogodzić z konsekwencjami braku prywatności.

- Stąd nigdzie nie czuł się dobrze. Ani w Warszawie, gdzie zwłaszcza w środowisku dziennikarskim był traktowany jako życiowe zero, ani w Katowicach, które uznawał za zbyt ciasne jak na swój talent. Jednocześnie chciał, aby było o nim głośno, a z drugiej strony pragnął się uwolnić od krępującego mitu celebryty - mówi dawny znajomy Kamila Durczoka.

Wiedział, że to go kosztuje wiele zdrowia, lecz uznawał to za normalną cenę sukcesu.

- Nie umiem złapać balansu w życiu i biznesie. Teraz, gdy jestem prezesem, spełnia się czarny sen: gwoździe, papa na dachu, nienawidzę tabelek, exeli, dbania o urlopy pracowników, tworzenia rezerw budżetowych. Natomiast uwielbiam tę część kreatywną mojej roboty, która mnie ciągnie, szarpie, wyrywa i pcha do przodu. Balans łapię dopiero wtedy, gdy mam do podpisania stertę papierów, wówczas odpisuję na mejle, biegam, na siłownię idę i robię milion różnych rzeczy tylko nie tych, które powinienem zrobić jako prezes - mówił Kamil Durczok.

Chociaż całe swoje dorosłe życie spędził twórczo w mediach, właśnie ze strony mediów doznał wielu potężnych ciosów. W wieku 35 lat przyznał publicznie, że zachorował na raka. Wówczas w internecie pojawiły się plotki, jakoby ujawnił swoją chorobę celowo, aby wzmocnić swoją pozycję i popularność. Co ciekawe te same argumenty padły, gdy w 2005 r. ukazała się jego książka „Wygrać życie”. W niej opowiadał o pokonaniu raka. Oba momenty bardzo mocno przeżył.

Takiego Kamila Durczoka nie znacie

Pewnie niewiele osób wie, że był wielbicielem motoryzacji. Słynne były jego popisy w miasteczku studenckim w Katowicach, gdy zimą potrafił maluchem jeździć na pełnym gazie między akademikami. Gdy zdobył licencję kierowcy rajdowego, w 2010 wystartował w 48. Rajdzie Barbórka. Był także posiadaczem patentu żeglarskiego. W 2014 wystąpił jako kapitan piłkarskiej drużyny TVN w charytatywnym meczu gwiazd TVN i TVP, rozegranym w Warszawie.

Kamil Durczok w szponach demonów

Kamil Durczok ostatnie lata swego życia spędził próbując za wszelką cenę ratując swój biznes w Katowicach i jednocześnie walcząc z uzależnieniem od alkoholu.

Latem 2019 r. spowodował kolizję na autostradzie A1. Przyznał się do prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości. Sąd skazał go na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

W 2021 r. na jaw wypłynęła afera, w której został oskarżony o podrobienie podpisu swojej żony na dokumentacji bankowej, celem uzyskania kredytu i pożyczki hipotecznej w wysokości 3,2 mln zł.

Wówczas już było wiadomo, że zarówno on sam jak i jego biznes są w gruzach. Wówczas wielu znajomych odwróciło się od niego. Stan zdrowia Durczoka uległ gwałtownemu pogorszeniu. Oprócz alkoholizmu, pojawiła się depresja, którą próbował zagłuszyć hucznymi imprezami i balangami trwającymi wiele dni i nocy w towarzystwie kolegów przychodzących tylko po to, aby za darmo się napić.

- Wydaje mi się, że wtedy jego jedynym prawdziwym przyjacielem był już tylko Dymitr. Ładny duży owczarek. To przykre - dodaje jeden ze znajomych.

Czy była szansa na ratunek?

Gen autodestrukcji Kamila Durczoka

Marianna Dufek podkreśla, że jedyną nadzieją na zejście Kamila Durczoka z destrukcyjnej ścieżki, było wyjście z uzależnienia i zmiana podejścia.

- Musiałby przestać pić. I zacząć inaczej żyć, przestawić wiele rzeczy w głowie. Nie wyobrażam sobie też sytuacji, w której na dobre ruszyłyby procesy sądowe. Miał pełną świadomość, co mu grozi. Górę wziął jego gen autodestrukcji.