Praga

i

Autor: pixabay.com

Już nie tysiące kilometrów, a tylko 40 wystarczy, żeby zajarać gibona

Dotychczas stolicą europejskiej turystyki konopnej był Amsterdam, który przyciągał jak magnes turystów spragnionych weekendowej zabawy. Już wkrótce na mapie Europy może się pojawić kolejny taki punkt i to tuż za południową granicą Polski. Mowa o Czechach, którzy właśnie pracują nad nowymi regulacjami dotyczącymi konopi indyjskich, które mają ukrócić przestępcze procedery, a przy okazji zwiększyć wpływy do budżetu z legalnej sprzedaży.

O tym, że Czesi planują dalsze regulacje na rynku konopi indyjskich, poinformował portal faktykonopne.pl. Już w 2010 roku tamtejszy rząd zdekryminalizował posiadanie mniej niż 10 gramów marihuany na własny użytek i uprawę pięciu roślin w domu. Nielegalne pozostają nadal sprzedaż i dystrybucja, ale i to już wkrótce może się zmienić.

Czesi chcą pozwolić na zakup do 150 gramów marihuany miesięcznie w celach rekreacyjnych. Co więcej, legalna stanie się jej uprawa i dystrybucja. Według wstępnych założeń, tylko osoby pełnoletnie będą mogły kupić "ziółko" w licencjonowanych sklepach. Dziennie będzie można kupić od 3 do 5 gramów, a przy zakupie będzie obowiązywała rejestracja.

Z kolei sprzedawcy i producenci będą musieli zapłacić roczną opłatę licencyjną. Jej wysokość zostanie ustalona indywidualnie, na podstawie powierzchni uprawy lub sklepu, ale nie mniej niż 50 tys. koron czeskich (ok. 10 tys. zł). Zwolnione z płatności będą jedynie apteki. Wprowadzony zostanie również podatek od konopi, działający podobnie do podatku akcyzowego.

Na czeskich regulacjach skorzystają miłośnicy konopi i państwo

Po co te wszystkie zmiany? Mówiąc krótko, czeski rząd planuje upiec dwie pieczenie na jednym rożnie. Wprowadzenie regulacji dla konsumentów będzie oznaczało lepszą ochronę i większą kontrolę jakości zielonego towaru. Eksperci liczą też na spadek przestępczości związanej z handlem narkotykami.

Z kolei dla państwa wprowadzenie regulacji będzie oznaczało jedno: większe wpływy podatkowe do budżetu. Wstępne szacunki wskazują, że roczne przychody wyłącznie z podatku od konopi wyniosą nawet 2 mld koron (ok. 400 mln zł). A wpływy będą znacznie większe, jeśli marihuana będzie eksportowana za granicę.

Wiele szczegółów wymaga jeszcze dopracowania

Projekt regulacji jest aktualnie w przygotowaniu, a w rządzie trwa dyskusja na temat szczegółów. Nie ma zgody co do maksymalnej, dziennej ilości gramów. Wątpliwości budzi też rejestr użytkowników oraz zawartość kannabinoidów w konopiach.

Część ekspertów wskazuje, że produkty powinny zawierać minimalną zawartość CBD, które może zwiększać ryzyko stanów lękowych u użytkowników. Inni się z tym nie zgadzają i wskazują, że takiej teorii nie potwierdziły jeszcze żadne badania. Problematyczna pozostaje także kwestia maksymalnego stężenia THC.

Gdy debata nad szczegółami regulacji się zakończy, projekt ustawy trafi do parlamentu pod głosowanie.