Ogromna chmura pyłu nad regionem. Co tam się wydarzyło?

i

Autor: Aeroklub ROW Ireneusz Wilgucki

Radlin

Chmura pyłu nad Radlinem: nikt nie chce płacić za szkody i dalej nie wiadomo, co spadło na mieszkańców

W sobotę 16 września przed południem w Radlinie doszło do osunięcia się hałdy. W powietrze wzbiła się chmura pyłu, widoczna z kilkudziesięciu kilometrów. Brud opadł na ulice, domy i rośliny, a mieszańcy zaczęli domagać się informacji, czy zanieczyszczenie było groźne dla ich zdrowia. Ten temat całkowicie zdominował wtorkową sesję rady miejskiej.

Chmura pyłu nad Radlinem. Marszałek nie kontrolował prac na hałdzie 

We wtorek 26 września w sesji Rady Miejskiej w Radlinie wzięli udział przedstawiciele kopalni, urzędu marszałkowskiego oraz firmy Barosz-Gwimet, która prowadzi prace rekultywacyjne na hałdzie. Na sali obecni byli również mieszkańcy.

Przedstawiciel urzędu marszałkowskiego przyznał, że decyja wydana przez marszałka na likwidację hałdy została wydana bezterminowo, do czasu zakończenia prac. Ponadto urząd marszałkowski nie prowadził na terenie hałdy doraźnych kontroli. Pierwsza od czasu wydania zgody na rozbiórkę ma się rozpocząć dzisiaj (środa 27 września).

Pył opadł na Radlin. Nikt nie chce płacić za szkody

Mieszkańcy obecni podczas sesji usilnie próbowali się dowiedzieć, kto zapłaci za wyrządzone szkody. Tomasz Tkocz, dyrektor kopalni ROW, do której należy Ruch Marcel, zaczął od wyjaśnienia, że Polska Grupa Górnicza jest zleceniodawcą rozebrania i zrekultywowania terenu hałdy.

Ten teren został przekazany firmie specjalistycznej w 1997 roku na podstawie umowy. W 2001 roku rozpoczął się demontaż zapożarowanej części hałdy oraz rekultywacja tego terenu do użytku przyszłych pokoleń. Zleciliśmy tą robotę firmie specjalistycznej, która zna się na tych tematach - powiedział Tkocz i zasugerował, że PGG nie powinna odpowiadać za sytuację.

Mieszkańców taka odpowiedź nie zadowoliła. Argumentowali, że to właściciel terenu powinien odpowiedzieć za skutki zdarzenia. Stanisław Barosz, prezes firmy Barosz-Gwimet zapowiedział, że wkrótce przedstawi opinię prawną na temat tego, kto jest odpowiedzialny za wyrządzoną szkodę.

Pył nad Radlinem. Hałda osunęła się naturalnie, niewykluczone, że dojdzie do tego po raz kolejny

Przedstawiciele firmy Barosz-Gwimet przedstawili wstępne ustalenia, które wskazują, że doszło do naturalnego osunięcia hałdy. Tego dnia na hałdzie nie prowadzono żadnych prac. Co więcej, w części, gdzie osunął się materiał, nie prowadzono prac wcale.

Jest to naturalne osunięcie się starego zwałowiska, może nawet stuletniego, niekontrolowanego w żaden sposób (...) Warunki atmosferyczne jak najbardziej miały wpływ, ulewne deszcze, jak również pożary endogeniczne znajdujące się wewnątrz hałdy. Tam powstają kawerny, wypalone miejsca, blokuje się woda, pod wpływem temperatury tworzy się para i robią się poważne rozszczelnienia, co prowadzi do takich skutków, jakie teraz państwo zobaczyli - mówił Stanisław Barosz, prezes firmy Barosz-Gwimet.

Przyznał też z ubolewaniem, że nie ma żadnej pewności, czy w przyszłości nie dojdzie do podobnej sytuacji.

Radlin: czy zanieczyszczenie było groźne dla zdrowia mieszkańców? 

Podczas sesji rady miasta przedstawiciele spółki zapowiedzieli, że wyjaśnieniem zdarzenia zajmie się komisja złożona m.in. z akademickich ekspertów. Równocześnie zaznaczyli, że prace powinny być kontynuowane ze względu na ekologiczny aspekt. Podkreślili, że problem hałdy musi zostać rozwiązany raz na zawsze i zasugerowali, że można byłoby to zrobić szybciej, gdyby PGG wyłożyła większe środki.

Jeśli chodzi o próbki pobrane przez WIOŚ, ich wyniki nie są jeszcze znane. Firma Barosz-Gwimet zapowiedziała, że na własną rękę zbada pył, który osiadł na miasto i przedstawi wyniki mieszkańcom.

Wiadomości ze Śląska

i

Autor: Marcin Twaróg Link: https://www.eska.pl/slaskie/