Balon

i

Autor: pixabay.com zdjęcie ilustracyjne

Mikołów

Balon z festynu zapalił się w pokoju dziecięcym. To cud, że dziecku nic się nie stało

Kilka tygodni temu w Mikołowie doszło do bardzo niebezpiecznego incydentu. Balon, który tata kupił synkowi podczas festynu, najpierw wybuchł, a później się zapalił. Do bliźniaczej sytuacji doszło kilka lat w Dąbrowie Górniczej kilka lat temu. Balon eksplodował dzieciom w rękach i poparzył paluszki małej dziewczynki.

Kilka tygodni temu pan Wojciech kupił synowi balon podczas festynu na rynku w Mikołowie. Chciał sprawić dziecku radość i nawet mu przez myśl nie przeszło, że taki upominek może być niebezpieczny.

- Balon przez dwa dni był cały czas w obiegu, bo się dziecko nim bawiło. Później o nim zapomniał i balon wsiał sobie w pokoju dziecięcym. Nagle był huk i balon się zapalił - mówi pan Wojciech w reportażu Uwagi TVN.

Okazało się, że balon nie był napełniony helem, lecz wodorem. Jego syn na szczęście nie ucierpiał. Mama zareagowała błyskawicznie i uszkodzone zostały jedynie zabawki. Niestety, tyle szczęścia nie miały dzieci radnego z Dąbrowy Górniczej. Do sytuacji doszło kilka lat temu, jednak temat balonów napełnianych wodorem wciąż jest bardzo żywy.

Balon wypełniony wodorem eksplodował dzieciom w rękach

Ania, córka pana Kamila, bawiła się balonem razem z bratem, Marcelem. Nagle balon zaczął się palić.

- Gdybym tego nie widział na własne oczy, to bym chyba nie uwierzył (...) Nie widziałem nigdy wcześniej takiego strachu w oczach moich dzieci – mówił wówczas Kamil Dybich, dąbrowski radny w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim.

Płonący balon fruwał po całym pokoju. Córka Ania poparzyła sobie paluszki dłoni i spaliła włosy na grzywce. W końcu balon spadł na dywan, który zajął się ogniem.

Radny Dybich także kupił balon dzieciom na festynie, który odbywał się pod kościołem św. Maksymiliana Marii Kolbego na osiedlu Mydlice w Dąbrowie Górniczej. Po całym zdarzeniu w mediach społecznościowych opublikował zdjęcia poparzonej córki. Chciał w ten sposób przestrzec innych przed bezmyślnym zakupem. Udało mu się także zebrać sześć innych balonów, zakupionych u tego samego sprzedawcy. Sprawą zajęła się policja.

Wybuch balonu napełnionego wodorem może doprowadzić do tragedii. Ale żadne przepisy tego nie zabraniają

Wodór jest bardzo niebezpiecznym gazem. Może wyrządzić ogromną krzywdę zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Tomasz Rożek, doktor fizyki na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, w rozmowie z mediami tłumaczył, że to wyjątkowo wybuchowy gaz, a napełnianie nim balonów jest idiotycznym pomysłem. A to dlatego, że wodór spala się w bardzo wysokie temperaturze i jest wywoływany przez pojedynczą iskrę. Może do tego dość nawet poprzez potarcie balonu, na którego powierzchni wytworzy się ładunek elektryczny.

Zdaniem ekspertów, huk podczas wybuchu może uszkodzić błonę bębenkową w uchu dziecka. Jeżeli w pomieszczeniu doszłoby do równoczesnej eksplozji kilku egzemplarzy, może dojść nawet do śmierci.

Dlaczego więc sprzedawcy napełniają balony wodorem zamiast helem? Jak zwykle chodzi o pieniądze. Wodór jest dużo tańszy niż hel. W ten sposób nieuczciwy sprzedawca może zaoszczędzić, a także obniżyć cenę i znaleźć więcej klientów. Niestety, żadne przepisy w Polsce nie zakazują napełniania balonów wodorem.

Najważniejsze wiadomości ze Śląska

i

Autor: Eska Link: https://www.eska.pl/slaskie/