Kaliber 44 w Katowicach

i

Autor: Szymon Bijak

Relacja

30-lecie Kalibra 44 w katowickim Spodku. Jak świętować okrągłe urodziny, to tylko na grubo

To było wielkie święto dla wszystkich fanów polskiego hip-hopu. 16 grudnia, w katowickim Spodku, wystąpił Kaliber 44. I to z konkretnej okazji. 30-lecie istnienia przecież nie zdarza się co roku. Na scenie pojawiło się mnóstwo gości, a wspólna zabawa trwała naprawdę długo.

Kaliber 44 świętował 30-lecie. Spodek odleciał

Przy wejściu na katowicki koncert Kalibra 44 publiczność otrzymywała opaski z napisem #RazemTworzymyHistorię. Rzeczywiście tak też się stało 16 grudnia w Spodku. Wspólnie mogliśmy poświętować 30-lecie działalności zespołu, który odcisnął bardzo wyraźne piętno na rodzimym hip-hopie. 

Zobaczcie galerię zdjęciową z koncertu Kalibra 44 w Katowicach:

Abradab, Joka, DJ Eprom i cała ekipa (żywy band to zawsze będzie wartość dodana w trakcie koncertów h-h) wyszli na scenę po godz. 20. No i zaczęli od materiału z ostatniej płyty, czyli "Ułamku tarcia" z 2016 roku. Nie mogło zabraknąć "Nieodwracalnych zmian" czy "(Why Is It) Fresh", które rozgrzały fanów. Szybko przyszła pora na pierwszych gości. Było "Towarzystwo" z Grubsonem i "Kung Fu" z Rahimem. 

Ciekawym zabiegiem były tzw. "bloki". Kaliber 44 nie mieszał bowiem ze sobą albumów w setliście. Koncert został podzielony na cztery główne części. Najpierw "Ułamek tarcia", następnie "3:44", "W 63 minuty dookoła świata" i "Księga Tajemnicza. Prolog". Odwrotnie, pod względem, chronologicznym, ale napięcie z każdym kolejnym utworem tylko rosło. W przerwach, między wspomnianymi "blokami", publiczność rozkręcali inni - Grubson z Jareckim, O.S.T.R. i Słoń. 

Niezwykły "Plus i minus" 

Trzydzieste urodziny zobowiązywały, żeby oprócz mnóstwa gości (na scenie w Spodku pojawili się jeszcze m.in. Gutek, Fokus czy Wujek Samo Zło), zapewnić sporą dawkę muzyki na żwyo. Nikogo więc nie zdziwiło, że koncert Kalibra trwał i trwał (skończył się grubo po godz. 23). Jak świętować, to tylko na pełnej, czyż nie?  

Wróćmy jednak do setlisty. Oczywiście, fani K44 czekali na "Normalnie o tej porze", "Grubego czarnego kota" (super animowane wizualizacje w tle) czy "Film", w którym Abradaba i Jokę wsparł wspomniany już Fokus. I wszystkiego się doczekali. 

Największy aplauz wywołał jednak materiał z debiutanckiego albumu. Nic dziwnego. Mimo, że od premiery niedawno minęło 27 lat, to "Księga Tajemnicza..." wciąż elektryzuje swoją zawartością. "Nasze mózgi wypełnione są Marią", "Usłysz mój głos", "Bierz mój miecz i masz", "Do boju zakon Marii" - asy leciały jak z rękawa. No i był też utwór, którego Kaliber normalnie nie gra, a na którego każdy czekał... "Plus i minus" musiał się pojawić, a wersy ś.p. Magika, który był obecny na dużym ekranie za muzykami, odśpiewała chóralnie publiczność. Rozświetliła także Spodek lampkami ze swoich smartfonów. Tak, to był niezwykły moment, który zapamiętam na długo... 

Druga część zdjęć z koncertu Kalibra 44:

Kaliber 44 może nie wydawać nowych albumów (od premiery ostatniego zaraz minie już osiem lat), ale zapotrzebowanie na ich twórczość cały czas jest. I bardzo dobrze. Może taki koncert, jak ten z 16 grudnia 2023, sprawi, że Abradab i Joka będą chcieli wypuścić w świat następcę "Ułamku tarcia". Byłoby fajnie. To jednak ewentualna melodia przyszłości. Na razie się cieszmy, że wciąż im się chce pokazywać swoje utwory kolejnemu pokoleniu.