26-latek groził dziecku śmiercią. To ten sam mężczyzna, który ukradł tramwaj w Katowicach

i

Autor: Pixabay, GZM

Świętochłowice

26-latek groził dziecku śmiercią. To ten sam mężczyzna, który ukradł tramwaj w Katowicach

26-letni mieszkaniec Świętochłowic, który groził śmiercią 9-letniemu dziecku, został tymczasowo aresztowany. Okazało się, że to nie jest jego pierwszy konflikt z prawem. Kilka miesięcy temu mężczyzna ukradł tramwaj z zajezdni tramwaj. Jego matka twierdzi, że jest uzależniony od dopalaczy, ale nie chce podjąć się leczenia.

Groził dziecku, a w ubiegłym roku... ukradł tramwaj

Na początku lipca mundurowi ze świętochłowickiej komendy pojechali pilnie na interwencję. Policjanci otrzymali zgłoszenie, że mężczyzna miał grozić 9-letniemu chłopcu śmiercią. Na miejscu zastali roztrzęsioną matkę chłopca, która wskazała sprawcę. Agresor miał biec za dzieckiem, krzycząc, że go zabije. Mężczyzna został szybko zatrzymany przez policjantów.

Badanie trzeźwości wykazało, że 26-latek był pijany (miał w organizmie ponad promil alkoholu). Mężczyzna usłyszał już zarzut. Na wniosek prokuratora Sąd Rejonowy w Chorzowie zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt. Za kierowanie gróźb karalnych grozi mu do 2 lat więzienia. Jednak jako recydywiście, sąd może wymierzyć mu surowszą karę.

Dlaczego recydywiście? Okazuje się, to ten sam mężczyzna, który w październiku ubiegłego roku ukradł tramwaj z zajezdni w Katowicach i dojechał nim do Chorzowa. 

- Mężczyzna został tymczasowo aresztowany, będzie poddany badaniu psychiatrycznemu, jeżeli biegli uznają, że mężczyzna wymaga dalszego leczenia, wówczas będziemy rozważać, jakie kroki podjąć dalej - przekazała w rozmowie z "Super Expressem" prok. Katarzyna Kozioł-Olechnowicz z Prokuratury Rejonowej w Chorzowie. 

Adam Ż. ukradł tramwaj i przejechał 11 km z Katowic do Chorzowa. Po drodze zabierał pasażerów

Do zdarzenia doszło w nocy z 29 na 30 października ubiegłego roku. Wówczas 25-letni Adam Ż. wszedł na teren zajezdni tramwajowej w Katowicach-Zawodziu, wsiadł za kierownicę tramwaju, nadał mu numer 33 i pojechał w trasę. Po drodze zatrzymywał się na przystankach i zabierał pasażerów.

Mężczyzna dojechał z Katowic do chorzowskiego centrum przesiadkowego. W pewnym momencie zauważył go inny motorniczy, który zgłosił dyspozytorowi, że na linii znajduje się tramwaj, którego nie powinno tam być. Z góry poszła decyzja, by zatrzymać podejrzany kurs w centrum przesiadkowym, najbardziej bezpiecznym miejscu. Tam odłączony prąd, by samozwańczy "motorniczy", nie mógł ruszyć dalej.

Podczas rozmowy z policjantami Adam Ż. tłumaczył, że ukradł tramwaj, bo zawsze marzył o tym, by zostać motorniczym. Powiedział, że chciał iść w ślady ojca-motorniczego. Ale jego kłamstwa szybko wyszły na jaw.

Mężczyzna usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i zaboru pojazdu znacznej wartości w celu krótkotrwałego użycia. Groziło mu 8 lat więzienia, ale prokuratura podjęła decyzję o skierowaniu 25-latka na oddział psychiatryczny. Tam odbył tymczasowy areszt.

26-latek jest uzależniony od dopalaczy, ale nie chce się leczyć

Później na światło dzienne zaczęły wychodzić nowe informacje na temat życia Adama Ż. Od dziecka miał sprawiać problemy wychowawcze. Zdiagnozowano u niego ADHD i zalecono indywidualne nauczanie.

Ukończył gimnazjum, ale z nauki w zawodówce zrezygnował w pierwszej klasie. Na jakiś czas trafił do ośrodka wychowawczego. Był karany za kradzieże i rozboje, których dokonywał "na głodzie".

26-latek jest uzależniony od dopalaczy. Matka mężczyzny, pani Anna przyznała, że interwencje policji w domu były na porządku dziennym. Mundurowi za każdym razem odwozili mężczyznę na oddział psychiatryczny w Piaśnikach. Za radą psychologów pani Anna zdecydowała się wymeldować syna z mieszkania.

- Był pojętnym chłopakiem, miał pojęcie o mechanice. W życiu bym nie pomyślała, że przez to świństwo, jemu się w głowie tak poprzewraca (...) Raz wzięli go na odtrucie, albo sam wyszedł ze szpitala albo wypuścili go, a wieczorem znowu powtarzała się ta sama sytuacja - mówiła w reportażu Uwagi TVN matka mężczyzny.

Jak twierdzi, próbowała zmusić syna do leczenia, jednak bezskutecznie. Dzielnicowy wysyłał pisma do sądu z prośbą o skierowanie 26-latka na przymusowe leczenie. To też nic nie dało. Adam Ż. odmawia leczenia.

Najważniejsze wiadomości ze Śląska

i

Autor: Eska Link: https://www.eska.pl/slaskie/