Konferencja UM

i

Autor: M.P. Na zdjęciu, od lewej: inspektor Marlena Kosowska i Mariusz Myrcha z Wydziału Gospodarki Komunalnej, Prezydent Miasta Siedlce Andrzej Sitnik, weterynarz Paweł Prokopowicz

Bezpańskie zwierzęta w Siedlcach mają dobre warunki – potwierdziły to inspekcje

2020-02-28 16:26

Na przychodnię weterynaryjną, która zajmuje się bezdomnymi zwierzakami odłowionymi w mieście, zanim trafią do schroniska, spłynęła ostatnio fala hejtu. Wywołała ją warszawska Fundacja Zwierzęca Polana i sprowokowani przez nią internauci. Fundacja zarzuciła gabinetowi, że trzyma psy w ciasnych, brudnych klatkach i nie zabiera ich na spacery. Zaprzeczył temu nie tylko właściciel lecznicy dla zwierząt, ale także kontrolujący placówkę pracownicy magistratu i wolontariuszka. Ich słowa potwierdziły inspekcje różnych instytucji.

Jak informuje siedlecki Urząd Miasta, przychodnia przeszła w ostatnim czasie kilka niezapowiedzianych kontroli. Oprócz urzędników magistratu, którzy nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości, inspekcję przeprowadziło 22 lutego także Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Oddział w Węgrowie. Oficjalne wyniki 28 lutego przedstawił władzom miasta i dziennikarzom właściciel gabinetu weterynaryjnego, Paweł Prokopowicz.

Podczas tej kontroli oceniono warunki przetrzymywania zwierząt w placówce. Stan zwierząt nie budził zastrzeżeń, jest bardzo dobry. Nie stwierdzono zaniedbań. Nie stwierdzono oznak choroby. Nie stwierdzono stanów lękowych u zwierząt. Jeśli chodzi o wielkość klatek – bo było to też poruszane na forach – klatki spełniają wymagania ustawy o ochronie zwierząt. I nawet w momencie, jeżeli znajdują się w nich miski z wodą i karmą, klatki umożliwiają zwierzętom swobodne przemieszczanie się. Jest dostęp światła dziennego, jest osłona przed zimnem oraz opadami atmosferycznymi i klatki umożliwiają zwierzętom zmianę pozycji ciała. Nie stwierdzono tutaj oznak znęcania się nad zwierzętami, utrzymanie zwierząt jest we właściwych warunkach. Inspektor nie stwierdza żadnych uchybień w zakresie dobrostanu zwierząt. Utrzymanie w przechowali prowadzonej przez gabinet weterynaryjny pana Pawła Prokopowicza - nie potwierdzono żadnych zarzutów, które przedstawia Fundacja Zwierzęca Polana i wszystkie oskarżenia są bezzasadne.

Ostatniej niezapowiedzianej kontroli dokonał 27 lutego Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Siedlcach. Przyniosła ona podobne ustalenia.

Stwierdzono w gabinecie 8 psów i 7 kotów. Psy utrzymywane są w przestronnych boksach, koty w grupowych kojcach lub w pojedynczych klatkach (te chore). Stwierdzono, że mają stały dostęp do wody, w klatkach znajdują się miseczki z karmą, w klatkach nie stwierdzono odchodów. Klatki są regularnie czyszczone przy użyciu środka odkażającego. Kilka razy dziennie są też sprzątane. Na zewnątrz budynku są trzy kojce, w których są budy ocieplone. Psy są minimum 3 razy dziennie wyprowadzane. Psy są poddane terapii socjalizacji, również z zoopsychologiem. Kondycja zwierząt, czyli psów i kotów, nie wzbudza zastrzeżeń. Nie stwierdzono uchybień w warunkach utrzymywania zwierząt w gabinecie Piesio.

Paweł Prokopowicz dodaje, że przedstawiciele fundacji nie pojawili się w lecznicy osobiście ani nawet nie kontaktowali się z nim, by sprawdzić warunki, w jakich naprawdę przebywają zwierzęta. Zapowiada, że wyciągnie konsekwencje prawne wobec osób, które są odpowiedzialne za wywołanie afery szkalującej jego gabinet i miasto. Podobne plany ma siedlecki magistrat.

Prezydent Miasta Siedlce Andrzej Sitnik podkreśla także, że liczy na sprostowanie zaistniałej sytuacji przez Fundację Zwierzęca Polana: 


Ja mam nadzieję, że wszyscy ci, którzy tak łatwo rzucali oskarżenia, teraz po prostu, z taką samą energią zamieszczą przeprosiny i sprostowania dotyczące tego, o czym była mowa wcześniej. Jeszcze raz apeluję: proszę zachować się właściwie i teraz odwołać te wszystkie hejty i te informacje, które rzutowały na dobre imię i miasta, i firmy, którą kieruje Pan Doktor.

Weterynarz Paweł Prokopowicz dodaje, że jedyną pozytywną stroną zaistniałej sytuacji jest fakt, że zaniepokojeni losem zwierzaków siedlczanie zaczęli odwiedzać placówkę. To z kolei zaowocowało zwiększeniem się liczby wolontariuszy, zajmujących się wyprowadzaniem psów na dodatkowe spacery. Jest ich teraz tak dużo, że przychodnia musiała wprowadzić specjalne zapisy.